Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Intensywne deszcze na Żywiecczyźnie. Najgorzej było w okolicy budowy szpitala [ZDJĘCIA+AKTUALIZACJA]

JM
Około 15 razu interweniowali strażacy w ciągu ostatnich godzin na Żywiecczyźnie. Powodem były intensywne deszcze. Najpoważniejsza sytuacja było w okolicy budowy nowego szpitala w Żywcu, gdzie woda wdarła się do kilku domów.

Na skutek intensywnych opadów najbardziej ucierpieli mieszkańcy okolicy ulicy Isep oraz Pola Lisickich, a także sąsiadującej z Żywcem miejscowości Trzebinia (gmina Świnna). Od momentu ogłoszenia alarmu powodziowego cały czas pracuje sztab kryzysowy.

Dzisiaj rano doszło do spotkania w terenie, w którym wzięli udział burmistrz Żywca Antoni Szlagor, wójt gminy Świnna Henryk Jurasz – jako gospodarze terenu oraz wicewojewoda śląski Jan Chrząszcz, kierownik zarządu Zlewni Soły i Skawy RZGW z/s w Żywcu Paweł Nabielec, komendant powiatowy PSP w Żywcu Andrzej Graca, kierownik Powiatowego Zarządu Dróg w Żywcu Tomasz Kotajny oraz przedstawiciele Urzędu Miejskiego i Starostwa Powiatowego w Żywcu.

W związku z zaistniałą sytuacją postanowiono działać natychmiast w kierunku umocnienia brzegów potoku Sporysek, którego wylanie spowodowało podtopienia w Żywcu-Sporyszu.

– Sztab kryzysowy cały czas z uwagą śledzi prognozy meteorologiczne oraz przychodzące ostrzeżenia. Oczywiście cały czas reagujemy na zachodzące u nas zmiany pogodowe. Nie wszystkie sytuacje jesteśmy w stanie przewidzieć, jednak w mojej ocenie jesteśmy dobrze przygotowani na sytuację, w której istniałoby ryzyko kolejnych podtopień. Musimy jednak działać nie doraźnie, a w sposób profilaktyczny, obligując powołane ku temu instytucje do tego, by zadbały o profilaktykę i zabezpieczenia, które sprawią, że w przyszłości takich sytuacji uda się uniknąć. Stąd dzisiejsze spotkanie, po którym liczę na konkretne rozwiązania – mówi Antoni Szlagor, burmistrz Żywca.

Spotkaniu przysłuchiwali się okoliczni mieszkańcy. Nie zabrakło emocji, ponieważ na skutek deszczu ucierpiało kilka posesji. Ludzie uważają, że do zdarzenia nie doszłoby gdyby rury odprowadzające wodą miały większą średnicę

- To był moment. Pół godziny i potok wylał - mówił nam Marek Stasica, który z żoną i trójką dzieci mieszka obok placu budowy nowego żywieckiego szpitala, gdzie podtopionych zostało kilka domostw.

Wczoraj w tym miejscu spotkał się sztab kryzysowy. Nie brakowało emocji - mieszkańcy uważają, że sytuacji można było uniknąć, a ich problemy zaczęły się wraz z budową szpitala.

- Gdzie tę wodę chcecie zmieścić? - irytował się Stanisław Owsianka, który - podobnie jak inni mieszkańcy - uważa, że problem spowodowany jest m.in. zbyt małą przepustowością kanalizacji deszczowej.

- Kiedyś była rura „setka”, a teraz jest „sześćdziesiątka”. Był dwumetrowy rów, a teraz jest taki, że żaba go przeskoczy - mówił Owsianka, którego zalało już trzeci raz w ostatnim czasie. Tym razem „wybiło” mu kanalizację. - Przy takiej ilości wody kanalizacja nie wszystko odbierze, ale jest przynajmniej szansa, że woda nie spiętrzy się u nas - dodał.

Krytycznych głosów dotyczących prowadzenia prac melioracyjnych jest więcej.

- Miałem wczoraj przed domem wody po kolana. Dwa lata temu woda wdarła się do domu. Pisaliśmy wówczas wiele pism. I co zrobili? - pytał bezradnie Tomasz Mrowiec. - Podchodzę do sprawy emocjonalnie, bo wtedy uciekałam z sześciomiesięcznym dzieckiem przez rwącą rzekę, dlatego jestem przewrażliwiona na tym punkcie - dodała jego żona Agnieszka.

Woda, która podtopiła domy mieszkańców Żywca-Sporysza, wystąpiła z brzegów potoku Sporysek. Spływała także z pól i okolicznych wzgórz. Według mieszkańców, sytuację pogorszyła dodatkowo budowa tartaku, który - ich zdaniem - powstał poniżej koryta tego potoku.

Antoni Szlagor, burmistrz Żywca, uważa, że cały problem spowodował potok Sporysek.

- Byłem tam z wojewodą. Jutro mają rozpocząć się prace w tym miejscu. Natomiast od kanalizacji i rowów są projektanci. Kiedy inwestycja będzie skończona, na pewno będzie dobrze - dodał burmistrz. Jednocześnie zapowiedział, że przyjrzy się dokumentacji projektowej.

Ogółem strażacy w powiecie interweniowali 15 razy. Akcja w okolicy placu budowy szpitala rozpoczęła się ok. godz. 21.00 i trwała ok. 4,5 godziny.

- Strażacy przede wszystkim wyjeżdżali zalanych piwnic oraz przepustów. Usuwali także kawałki drzew - mówi Marek Tetłak, rzecznik żywieckich strażaków.

Deszcze spowodowały także utrudnienia na kolei. Na linii kolejowej Rajcza - Sól złamany konar drzewa uszkodził trakcję elektryczną. Pomiędzy Rajczą i Zwardoniem wprowadzono autobusową komunikację zastępczą. Ruch przywrócony został o godz. 5.00. Natomiast na linii kolejowej Żywiec - Łodygowice złamany konar drzewa uszkodził trakcję elektryczną i połamał pantografy. Jeszcze rano trwało tam suwanie awarii. Wprowadzono autobusową komunikację zastępczą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto