Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubomia: Nawet dzieci ratowały w nocy swoją wieś przed zalaniem

Jacek Bombor, ALEK
Czesław Burek na wałach polderu Buków, które trzeba było uszczelniać.
Czesław Burek na wałach polderu Buków, które trzeba było uszczelniać. fot. Agnieszka Materna.
Dramatyczną walkę ze skutkami powodzi prowadzą mieszkańcy gminy Lubomia, gdzie nadal dwie wsie są pod wodą. Natomiast Buków cudem uratowano przed zalaniem.

O ochronę tej ostatniej wsi przed wdzierającą się wodą mieszkańcy, przy wsparciu strażaków, stoczyli przedwczorajszej nocy heroiczną walkę.
We wtorek wieczorem zauważono, że wały polderu Buków, suchego zbiornika oddanego do użytku zaledwie 8 lat temu, zaczęły przeciekać. Urzędnicy podjęli decyzję o ewakuacji wsi.

- Przygotowaliśmy miejsca na noclegi w hali sportowej, ale tylko cztery rodziny postanowiły opuścić swoje domy. Reszta zdecydowała, że zostanie albo pomoże w akcji powodziowej - mówi Maria Fibic, wicewójt Lubomi.

Wał wzmocniono tysiącami worków z piaskiem, mieszkańcy ustawili z nich nową przetokę, którą w razie zagrożenia woda mogłaby popłynąć.

- Wszyscy brali udział w akcji - mężczyźni, strażacy, a nawet dzieci. To była walka z czasem. Bogu dzięki, do przecieku nie doszło - mówi nam Henryk Czorny, mieszkaniec Bukowa.

Zanim udało się opanować sytuację, ratownicy znów zaczęli bić na alarm - tym razem zauważono przeciek przy śluzie na pobliskim potoku. Przez cztery godziny ludzie bez wytchnienia ratowali swoje domostwa przed zalaniem - bo w razie przerwania śluzy, wieś mogłaby zalać cała woda z Nieboczów.

- Na szczęście po północy udało się opanować sytuację. To był cud boski. Na razie sytuacja jest opanowana, stabilizuje się. Mamy nadzieję, że chociaż Buków ocaleje - mówi Czesław Burek, wójt Lubomi. Ale nie kryje oburzenia faktem, że przeciekać zaczął nowy wał polderu Buków, który w takich właśnie sytuacjach miał ratować wsie przed zalaniem.

- To pierwszy duży sprawdzian dla tego zbiornika. A skoro woda przecieka, to znaczy, że coś przy jego budowie zrobiono nie tak. To skandal, bo ma nas przecież chronić - dodaje wójt i zapowiada interwencję w tej sprawie w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej, który był odpowiedzialny za budowę zbiornika.
Starosta wodzisławski Jerzy Rosół przyznaje, że nie powinno do tego dojść, ale "nie chce w tej chwili zaogniać sytuacji". - Na razie musimy się skupić na doraźnej pomocy ludziom. Na wyciąganie wniosków przyjdzie czas, gdy woda zejdzie - mówi Jerzy Rosół. W podobnym tonie wypowiadają się także przedstawiciele RZGW w Gliwicach.

Zastępca dyrektora zarządu Artur Wójcik twierdzi, że polder spełnił swoją rolę, bo "ściął górę fali, która przechodziła Odrą". Dlaczego jednak wał przeciekał w kilku miejscach?

- Przy tylu kilometrach obwałowania tylko w jednym miejscu wał przepuszczał, więc tak naprawdę to niewielka awaria. Na chwilę obecną trudno szukać winnych, bo przyczyn tej sytuacji mogło być sporo. Nadwerężyć wały mogli nawet wędkarze. Woda zawsze znajdzie sobie jakąś szczelinę - mówi Wójcik. Zapewnia, że po całej akcji powodziowej obwałowanie zostanie sprawdzone i w razie wykrycia nieszczelności - poprawione.

Ale to nie koniec nieszczęść w gminie Lubomia. W Bukowie od dwóch dni nie ma prądu. - W domach jest zimno, bo większość ludzi ma nowoczesne, ekologiczne piece z podajnikami. Tak się nie da żyć. Ale wszyscy zostają, bo przecież może przestanie padać - mówi Henryk Czorny.

Na domiar złego mieszkańcy niemal całej gminy zostali pozbawieni wody pitnej, bo rzeka zalała także studnie.

- Załatwiamy beczkowozy, ale z wodą będzie duży problem. Zanim przywrócimy ujęcia, trzeba będzie studnie odkazić. A to potrwa ponad tydzień. Chyba wszystkie możliwe plagi egipskie na nas spadły, to sądny tydzień - nie kryje irytacji wójt Burek.

Pod wodą znajdują się nadal Nieboczowy oraz Ligota Tworkowska. Pozostało tam nieco ponad 100 gospodarstw, a do wczoraj ewakuowano tylko 8 osób. Ludzie zostali w swoich domach. Kilka razy w ciągu dnia na łodziach podpływają do nich strażacy. Dostarczają wodę, chleb, żywność, a w razie potrzeby także lekarstwa.

- Jesteśmy już do takich warunków przyzwyczajeni, choć to największa powódź od pamiętnego roku 1997 - przyznaje Lucjan Wendelberger, sołtys wsi.

Polder kosztował 172 mln zł

Polder Buków to pierwszy etap budowy zbiornika Racibórz Dolny.

Suchy zbiornik retencyjny, otoczony wałami, obejmujący 830 hektarów, został oddany do użytku we wrześniu 2002 roku. Kosztował 172 miliony złotych.

W razie powodzi ma pomieścić 50 milionów metrów sześciennych wody. Aby zbudować polder, wysiedlono wieś Kamień - łącznie 52 rodziny.

Ten zbiornik retencyjny nie ochrania jeszcze Raciborza i okolicznych miejscowości przed dużą powodzią, bo jest zbyt mały. Może jedynie obniżyć falę powodziową.

Zabierze tylko 20 procent wody, którą przyjąć ma będący ciągle w planach zbiornik Racibórz Dolny.

Ten ma mieć powierzchnię 2626 hektarów i pojemności 170 milionów metrów sześciennych. Inwestycja ma być gotowa w 2017 r.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto