Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NIK sprawdziła, jak starostwo przyznaje etaty

Ewa Drzazga
Kontrola NIK wykazała, że w starostwie popełniano błędy
Kontrola NIK wykazała, że w starostwie popełniano błędy fot. Ewa Drzazga
Etat przyznany, choć kwalifikacji brakowało, dokumenty weryfikowane z błędami, urzędnicy zatrudniani na umowę-zlecenie.

Naczelna Izba Kontroli sprawdziła, jak wyglądają nabory w bełchatowskim starostwie. Wyłapano błędy. Wątpliwości co do tego, jak przeprowadzono jedną rekrutację, ma też opozycyjny radny.

NIK sprawdziła nabory przeprowadzone w 2009 roku. Inspektorzy dokładnie przyjrzeli się temu, jak w starostwie pracę znalazły 23 osoby, zatrudnione w tym okresie. I okazało się, że nie zawsze zatrudniano tych, którzy mieli wymaganą wiedzę i umiejętności. W trzech przypadkach pracę dostały osoby, które nie spełniały kryteriów. W starostwie ich zatrudnienie tłumaczono tym, że uzyskały największą liczbę punktów, a choć papierków brakowało, to członkowie komisji rekrutacyjnej zweryfikowali umiejętności kandydatów.

Inne wyłapane "potknięcie" polegało na tym, że w czterech przypadkach dokumenty dostarczone przez kandydatów zostały niewłaściwie ocenione i zweryfikowane. I w efekcie zaniżono kandydatom liczbę punktów, bo... nie dostarczyli wymaganych dokumentów, choć papiery były dołączone do ofert. W jednym przypadku to właśnie ten element przesądził, że dana osoba nie przeszła do dalszego etapu naboru. "Oczywista pomyłka"- tak tłumaczył tę wpadkę starosta.

W urzędzie po kontroli nikt się jednak w piersi nie bije.

- NIK pozytywnie oceniła działania związane z naborem pracowników na wolne stanowiska urzędnicze - mówi Krzysztof Borowski, rzecznik starostwa. - Stwierdzono jedynie drobne uchybienia, wynikające z oczywistych pomyłek, które zostały na bieżąco usunięte.

Na własną rękę sprawę jednego naboru próbuje wyjaśnić Leszek Chrzanowski, radny opozycji. Jego zdaniem, doszło do nieprawidłowości podczas konkursu w wydziale promocji. Poprosił o udostępnienie danych dotyczących rekrutacji, ale starosta konsekwentnie odmawiał. Podpierał się tym, że informacje, których radny się domaga, mają charakter niejawny, bo trzeba strzec ochrony danych osobowych. Chrzanowski skierował sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które decyzję starosty uchyliło i przekazało do ponownego rozpatrzenia. Ale stanowisko starosty się nie zmieniło.

- Jestem przekonany, że ochrona informacji osobowych to taka zasłona dymna - mówi Chrzanowski. - Tak naprawdę jest tam coś do ukrycia.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto