Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Osuwiska w Cieszynie i okolicach. Na karpacki flisz nie ma mocnych

WIK
Przed dwoma laty ucierpiały m.in. budynki w Międzybrodziu Bialskim
Przed dwoma laty ucierpiały m.in. budynki w Międzybrodziu Bialskim
Do katalogu nieszczęść, jakie spadają na mieszkańców naszego regionu, przed kilku laty dołączyły osuwiska.

Niedawno minęły dwa lata od powodzi, podczas której osunął się fragment ul. Błogockiej w Cieszynie. Przemieszczające się masy ziemi poczyniły wówczas ogromne spustoszenia, z którymi do dziś nie zdołano się uporać. Na podobne sytuacje musimy być jednak przygotowani. 95 procent odnotowanych w Polsce osuwisk mieści się bowiem w pasie między Cieszynem a Przemyślem. -Beskid Śląski to jeden wielki teren osuwiskowy - twierdzą krótko specjaliści.
Choć osuwiska istniały w Beskidach "od zawsze" poważnie zaczęto je traktować dopiero po "powodzi tysiąclecia" w 1997 r. Pojęcie "osuwiska" pojawiło się zaś w polskim prawie dopiero w 2001 r. Wcześniej przepisów nie było, a do sprawy podchodzono bardzo liberalnie. Ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym gmin czy prawo budowlane przez lata nie wspominały nic o problemie. Dzisiaj jest inaczej. - Wszystkim samorządom przesyłamy informacje o zewidencjonowanych terenach zagrożonych osunięciem ziemi, a gminy tworząc plany przestrzennego zagospodarowania mają obowiązek ich uwzględnienia - mówi geolog powiatowy Anna Plas.
W prawie budowlanym nie ma jednak zakazu budowy na terenie osuwiskowym. - Przed rozpoczęciem inwestycji należy wykonać dokumentację geologiczno-inżynierską, ale to taka furtka, która pozwala budować. Trzeba jednak wiedzieć, że gdyby obowiązywał kategoryczny zakaz budowy na terenach osuwiskowych, większość inwestycji drogowych nie mogłaby dojść do skutku. "Zakopianka" czy wasza droga z Wisły do Istebnej nigdy by nie powstały - mówi dr Piotr Neścieruk z Państwowego Instytutu Geologicznego w Krakowie
Naukowiec dodaje, że o karpackich osuwiskach naprawdę głośno zrobiło się dopiero w ostatnich latach, gdy żywioł zniszczył domy w kilkunastu beskidzkich miejscowościach. Dlaczego tak się stało?
- Wpływ na tę sytuację ma między innymi nasza mentalność. Ludzie pamiętają, że kiedyś coś się działo, ale ponieważ ziemia się uspokoiła, decydują się na budowę domów. Na szczęście świadomość wagi problemu staje się coraz większa - mówi Neścieruk.
Opinię tę potwierdza Aleksander Dorda, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego w Cieszynie. - Często sami prowokujemy niebezpieczne sytuacje, ponieważ coraz więcej terenu zajmujemy pod zabudowę. Do tego podcinamy zbocza czy odprowadzamy wody deszczowe w niewłaściwy sposób - wylicza.
Urzędnik zaznacza jednak, że podstawowe znaczenie ma budowa geologiczna naszego regionu. Polskie Karpaty są bowiem najbardziej podatnymi na osunięcia górami, jakie stworzyła natura. Wynika to zaś z układów piaskowców i łupków, które występują na tym obszarze. Gdy warstwa piaskowca ślizga się po warstwie łupków, układ taki nazywany jest fliszem karpackim. Do jazdy w dół flisz potrzebuje jednak wody. Dlatego tragiczne osuwiska niemal zawsze towarzyszą powodziom. W Beskidzie Śląskim i Małym katastrofa wydarzyła się m.in. w 1960 r. Jej rozmiar był tak dotkliwy, że po raz pierwszy zarządzono inwentaryzację osuwisk. Od tego czasu szczegółowe mapy aktualizuje krakowski Oddział PIG. Kolejne dwie dekady były jednak czasem hydrologicznej suszy. Nie notowano dużych wezbrań wód gruntowych, a co za tym idzie i katastrofalnych osuwisk. Dopiero druga połowa lat 90. oraz pierwsza dekada XXI w. przyniosły regionowi serię powodzi. W lipcu 1997 r. wystarczyły dwa tygodnie ulew i Karpaty ruszyły. Identycznie stało się po powodziach w 2001 i 2010 r. Łącznie w ostatnich latach osuwiska zniszczyły kilka tysięcy budynków, a drugie tyle uszkodziły. Geolodzy twierdzą zaś, że obecnie w Beskidach zagrożonych osunięciem jest nawet 60 proc. budynków stojących na stokach.

W maju 2010 roku ziemia osunęła się nie tylko w nad Olzą. Ulewnych deszczy, jakie nawiedziły wówczas Beskidy, nie wytrzymało m.in. zbocze góry Żar w Międzybrodziu Bialskim w gminie Czernichów. W konsekwencji teren osiedla Łaski, na którym znajdowało się około 140 domków letniskowych, zaczął się osuwać w stronę Jeziora Żywieckiego w tempie 20 centymetrów na dobę. Prawie 40 mieszkańców musiano w błyskawiczny sposób ewakuować.
Największe straty ponieśli zaś właściciele nieruchomości usytuowanych najwyżej. Ściany ich domów popękały, a drogi i chodniki, jakimi można było do nich dotrzeć, zostały przerwane.
Inna podobna tragedia wydarzyła się na terenie przysiółka Prusów w Milówce. Tam także siły natury poczyniły przerażające spustoszenie. Jeden z domów w części się rozsypał, zbocze rozprute dziurami przypominało ser szwajcarski, a to, co jeszcze kilka dni wcześniej było drogą, zamieniło się w błotną rzekę. Ziemia ze zbocza przesunęła się do pobliskiego potoku, niszcząc mur oporowy i całkowicie zasypując odcinek lokalnej ulicy. Droga została zupełnie zerwana i ludzie z 12 domostw (w sumie 58 osób) zostali odcięci od świata. - Na tym terenie nie będzie już można mieszkać - uznali geolodzy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ustron.naszemiasto.pl Nasze Miasto