Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Patrole WOPR nad Jeziorami Żywieckim i Międzybrodzkim znów bez dofinansowania marszałka

Jakub Marcjasz
Jestem bezradny, nie wiem do kogo mamy się teraz zwrócić. Próbowaliśmy szukać sponsorów, ale nie przyniosło to rezultatu - rozkłada ręce Eryk Gazda, prezes Beskidzkiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Podobnie jak rok temu beskidzkie WOPR, które dba o bezpieczeństwo nad Jeziorami Żywieckim i Międzybrodzkim nie otrzymało dofinansowania marszałka województwa.

W poprzednich latach tylko Beskidzki WOPR (w województwie jest jeszcze katowicki i częstochowski) mógł liczyć na ok. 150 tys. zł wsparcia w skali roku.

- WOPR był dofinansowywany od wielu lat. Niestety, doprowadziło to do sytuacji, że w skali województwa samorządy lokalne odpowiedzialne za zapewnienie bezpieczeństwa nad wodą zaczęły uważać, że wystarczy dotacja z Urzędu Marszałkowskiego, a swój wkład można traktować symbolicznie - mówi Witold Trólka z biura prasowego Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego, który zwraca uwagę, że za zapewnienie bezpieczeństwa nad wodą odpowiada miejscowy samorząd, a dofinansowanie ze strony samorządu województwa nie jest obligatoryjne. Marszałek może, ale nie musi przyznawać wsparcia (do 2015 roku średnia kwota dofinansowania dla WOPR wynosiła ok. 460 tys. zł). Ponadto do wojewodów należy organizacja i prowadzenie szkoleń ratowników w ramach dotacji celowych.

Beskidzki WOPR może liczyć na wsparcie lokalnych samorządów (Starostwa Powiatowego w Żywcu, miasta Żywiec i gminy Czernichów), które jednak nie wystarcza - to wsparcie rzędu kilku tysięcy złotych.

- Zasoby wodne nie są własnością samorządu, ale państwa, które pobiera z tego tytułu opłaty. Dlatego to również państwo powinno zapewnić na tych akwenach bezpieczeństwo i finansować ratowników WOPR, jak inne służby z budżetu państwa - uważa Antoni Szlagor, burmistrz Żywca. Przypomina, że w pierwotnym planie nowego prawa wodnego był zapis, na mocy którego samorządy miały otrzymać prawo gospodarowania wodami.

- Mielibyśmy wtedy z tego tytułu dochody i na sto procent wspieralibyśmy WOPR - zapewnia burmistrz Szlagor zwracając jednocześnie uwagę na konieczność wprowadzenia rozwiązań systemowych. Bo inaczej problemu nie uda się rozwiązać.

Podobnego zdania są ratownicy. Wskazują jednak, że zanim prawo zostanie zmienione, minie kilka dobrych lat, a rozwiązanie tej sytuacji jest pilne. Tym bardziej, że pieniędzy w tym roku będzie jeszcze mniej. Bielsko-Biała, które także wspierało woprowców, zdecydowało o zmniejszeniu dotacji - z 20 tys. zł do 10 tys. zł.

- Nie wszystkie pieniądze od samorządów możemy przeznaczyć na zapewnienie bezpieczeństwa nad jeziorami, bo są też zadania celowe, jak np. pogadanki z dziećmi - mówi Eryk Gazda. - Będziemy starali się uruchomić dyżury w czasie weekendu nad Jeziorem Żywieckim i Międzybrodzkim, ale to za mało, by zapewnić bezpieczeństwo wypoczywającym nad wodą. Bez pieniędzy będziemy pływać tylko od przypadku do przypadku - mówi prezes beskidzkiego WOPR. A lista wydatków jest spora. Koszty paliwa, dzięki któremu ratownicy mogą patrolować oba akweny przez siedem dni w tygodniu to ok. 50 tys. zł. Wymieniać i naprawiać trzeba też sprzęt. Pieniędzy brakuje też na wynagrodzenie dla ratowników.

W zeszłym roku nad żywiec-kimi jeziorami utonęły dwie osoby. Trzecią ofiarą jest mężczyzna, który spacerował przy brzegu J. Międzybrodzkiego z dwoma synami, który nieoczekiwanie wpadł w uskok wodny. W tym roku na obu akwenach podobnie w poprzednich latach swoje patrole mają policyjni motorowodniacy. Więcej na zy-wiec.naszemiasto.pl.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto