Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podpalacz w Żytnej. Co rusz mieszkańców budzą tam w nocy syreny

Barbara Kubica
ARC
Podpalacz w Żytnej: Od kilku miesięcy w spokojnej dotąd wsi płoną stodoły, albo pustostany. Podpalacza szuka policja, a mieszkańcy obawiają się, bo co rusz ze snu wyrywają ich strażackie syreny.

Podpalacz w Żytnej na razie jest nieuchwytny. Szuka go policja

Zaczęło się dość niewinnie, blisko rok temu - od jednego pożaru pustostanu. - Pewnie ktoś rzucił niedopałek papierosa - mówili wówczas mieszkańcy wsi Żytna w gminie Lyski. Ale z tygodnia na tydzień sytuacja powtarzała się. W ciągu ostatnich miesięcy mieszkańców wsi strażackie syreny budziły już co najmniej sześć razy! KIlka tygodni temu około godziny 3.25 płomienie pojawiły się w opuszczonej stodole. Strażacy nie mają wątpliwości, że było to podpalenie. Opuszczony, nieużywany budynek, spłonął niemal doszczętnie. - To kolejny taki przypadek w tej miejscowości. Podejrzewamy, że mamy do czynienia z podpalaczem - mówi wprost Arkadiusz Pawlik z rybnickiej straży pożarnej.

To niejako potwierdzenie plotek, które w niewielkiej Żytnej, liczącej ledwo pół tysiąca mieszkańców, krążyły od dawna. - To już chyba kolejny, szósty pożar. Przyglądamy się najbliższej okolicy i widzimy, że w tych naszych pustostanach, opuszczonych gospodarstwach, ktoś się pojawia. Znajdujemy czasem puste butelki, opakowania po fast-foodach. Sądzimy, że to młodzież nie ma gdzie się podziać i w takich budynkach urządza sobie imprezy. Ale to raczej nie nasi mieszkańcy, tutaj przecież wszyscy się znają. Jeden drugiego pilnuje - mówi Stanisław Wojak, sołtys wsi Żytna. - Zresztą nie dopuszczam myśli, że za podpaleniami mógłby stać ktoś z naszych - dodaje.

Ostatnie zdarzenia sprawiły jednak, że w Żytnej zapanował strach. Do tej pory była to wieś jakby żywcem wyciągnięta z utworów Kochanowskiego. Sielska, spokojna, gdzie mieszkańcy się znają, wesoło dyskutują przy płocie. Tutaj nikt bram wjazdowych do posesji nie zamykał na cztery spusty. Sporo się jednak zmieniło.
- Mamy niestety jeszcze trochę takich opuszczonych budynków. Wcześniej pożary miały miejsce na peryferiach, ale w centrum wsi mamy na przykład kilka budynków położonych jeden obok drugiego. Strach pomyśleć, co by było, gdyby tam się ogień pojawił - mówi sołtys Wojak. Dwa razy sytuacja we wsi była już groźna. W listopadzie płonęła bowiem stodoła znajdująca się w niedalekiej odległości od domów, a w lutym podpalono taki sam budynek, stojącą tuż obok miejscowej szkoły i przedszkola. - Pewnie, że się boję. Często razem z mężem przed pójściem spać wyglądamy przez okna, czy coś niepokojącego nie dzieje się w okolicy. Wokół sporo zabudowań, stoją blisko siebie. Ogień przeskakiwałby raz dwa z domu na dom i wystarczyłaby chwila, żebyśmy wszyscy poszli z dymem - mówi nam mieszkanka wsi. Dochodzenie w sprawie serii podpaleń prowadzą policjanci z komisariatu w Gaszowicach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto