Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żywiec: Strażnicy miejscy mogli dać tylko pouczenie, ale niestety wlepili uczennicy mandat!

ŁUG
To co zarobiliśmy na jagodach prawie w całości musimy przeznaczyć teraz na mandat - mówi młoda żywczanka, Lucyna Kaczmarek.
To co zarobiliśmy na jagodach prawie w całości musimy przeznaczyć teraz na mandat - mówi młoda żywczanka, Lucyna Kaczmarek. Łukasz Gardas
Żywieccy strażnicy miejscy wystawiają mandaty bez opamiętania. Tak przynajmniej twierdzą drobni handlarze, którzy próbują coś sprzedać w centrum miasta. Niedawno stróże prawa pojawili się w okolicach Liceum Ogólnokształcącego oraz Zespołu Szkół Ekonomiczno-Gastronomicznych.

Handlujący uważają, że stróże prawa w stosunku do nich wykazują się wyjątkową nadgorliwością, zamiast zajmować się innymi - ich zdaniem - ważniejszymi sprawami, między innymi walką z chuligaństwem na terenie miasta.

– Staliśmy na tak zwanym małym targu. Moja córka dostała 100 zł mandatu za handel jagodami – żali się Mirosław Kaczmarek z Żywca.

Lucyna ma 17 lat, uczy się jeszcze w liceum. Chciała sobie dorobić na różne rzeczy potrzebne do szkoły.
– Strażnicy bez żadnych wyjaśnień od razu poprosili mnie o legitymację szkolną i wlepili karę – opowiada uczennica.

Panu Mirosławowi strażnicy także chcieli wręczyć taki sam mandat, bo stwierdzili, że mają dwa oddzielne stanowiska do sprzedaży. Ostatecznie jednak od tego odstąpili.
– Uiściliśmy opłatę targową, więc kary nie powinno być. Tam było za ciasno, więc przeszliśmy w inne miejsce. Nie wiedzieliśmy, że tam nie wolno stać, bo dopiero pierwszy dzień sprzedawaliśmy borówki. Przecież można było dać nam pouczenie, a nie od razu tak duży mandat – opowiada Lucyna.

Gdy jej chora mama dowiedziała się o mandacie, dostała ataku padaczki i trafiła do żywieckiego szpitala.

Lucyna oraz jej rodzice zarobili na borówkach 110 zł, z czego na mandat muszą dać aż 100 zł. Aby nazbierać kilkanaście litrów borówek, dzień wcześniej musieli wstać o godz. 4.30 rano i pojechać na całodzienne zbiory do Rycerki.

Andrzej Cader, wicekomendant żywieckiej Straży Miejskiej podkreśla, że w mieście są wyznaczone miejsca do handlu i osoby, które zajmują się sprzedażą powinny tylko z nich korzystać.
Zaznacza też, że decyzję o wystawianiu mandatu w każdym przypadku podejmuje strażnik miejski. Przyznaje jednak, że w takich przypadkach nie zawsze powinno stosować się duże kary mandatowe, a wielu przypadkach wystarczy właśnie tylko pouczenie. Takie stosuje się najczęściej w sytuacjach, gdy ktoś pierwszy raz dopuszcza się wykroczenia.
– Przeprowadzę rozmowę z dyżurnymi, aby strażnicy do takich przypadków podchodzili mniej restrykcyjnie – deklaruje wicekomendant Cader.

Co sądzisz o tej sprawie? Czy żywieccy strażnicy miejscy powinni w tej sytuacji zastosować pouczenie? A może uważasz, że mandat w tym przypadku był uzasadniony? Skomentuj poniżej lub prześlij swoją opinię na: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto