Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Beskidzki WOPR. Kasa od wojewody jest, ale...

Jakub Marcjasz
Jakub Marcjasz
Wojewoda śląski przyznał Beskidzkiemu WOPR 55 tys. zł dotacji. Nie oznacza to jednak, że woprowcy znów będą regularnie patrolować Jeziora Żywieckie i Jezioro Międzybrodzkie. Dlaczego?

Nie można żałować środków na zabezpieczenie zdrowia i życia mieszkańców, dlatego co roku WOPR, jeśli spełni określone warunki, może liczyć na dotację. Tym bardziej, że w okresie wakacyjnym, od lipca do września, służby te są non stop w pogotowiu i nierzadko udzielają pomocy - mówi wojewoda śląski Jarosław Wieczorek, który zdecydował o przekazaniu 55 tys. zł na działalność Beskidzkiego WOPR, którego ratowników można spotkać na Jeziorami Żywieckim i Międzybrodzkim.

- To jedyna jednostka, która spełniała wszystkie wymagania i zgłosiła się do konkursu. Środki mają być przekazane WOPR do końca tego tygodnia i wydatkować je można tylko na określone zadania, które wypisane zostały w konkursie - precyzuje Alina Kucharzewska, rzeczniczka prasowa wojewody śląskiego.

Przyznane środki będą mogły zostać przeznaczone na utrzymanie gotowości ratowniczej (15 tys. zł), utrzymanie gotowości operacyjnej sprzętu ratowniczego (10 tys. zł), zakup sprzętu i ekwipunku ratowniczego (20 tys. zł), prowadzenie działań ratowniczych (10 tys. zł).

- Jesteśmy wdzięczny, że w tym roku znów udało się nam uzyskać wsparcie finansowe na organizowanie pomocy i udzielanie pomocy osobom znajdującym się na obszarach wodnych. To nie załatwia sprawy, ale pozwala nam jakość egzystować w tym sezonie. Gdybyśmy tych pieniędzy nie otrzymali byłoby bardzo trudno - przyznaje Eryk Gazda, prezes Beskidzkiego WOPR.

Niestety, nie oznacza to, że woprowcy, tak jak było to kiedyś, będą patrolować jeziora regularnie i cały czas. A jest tak od momentu, kiedy z dofinansowania WOPR wycofał się Urząd Marszałkowski. Natomiast wsparcie ze strony Starostwa Powiatowego oraz Gminy Czernichów jest minimalne. To łącznie mniej niż 6 tys. zł na oba akweny. - Pełnimy tylko dyżury w weekendy i upalne dni. Łódki są na wodzie, ale wypływają tylko od czasu do czasu lub kiedy dostajemy wezwanie - mówi prezes Beskidzkiego WOPR.

Ratownicy, którzy oprócz pracy wolontaryjnej sami też organizują też wkład finansowy, bardzo oszczędni muszą gospodarować pieniędzmi.

- Godzinę pracy łódki to 20 litów paliwa. Proszę więc to przeliczyć, jakie to są koszty, a sezon jest długi - mówi Eryk Gazda.

W tym momencie nad Jeziorami Żywieckim i Międzybrodzkim cały czas patrole mają policyjni motorowodniacy. Od początku tego sezonu już kilkakrotnie interweniowali w sytuacjach, w których zagrożone było zarówno życie, jak i mienie wczasowiczów. I tak w poprzednią środę na Jeziorze Żywieckim zauważyli dryfującą łódź, którą silny wiatr spychał na skalne nadbrzeże. Policjanci natychmiast podjęli interwencję i odholowali łódź do przystani. Jak się okazało łódka straciła sterowność po tym, jak rozładował się akumulator jej silnika elektrycznego. Natomiast kilka dni wcześniej pomogli bezpiecznie wrócić do przystani windsurfingowcowi, którego również silny wiatr zepchnął w rejon skalnego wybrzeża.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto