Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cios w ciężko chorych

Tomasz Wolff
Magdalena Romik, technik fizjoterapii, pomaga Marii Zyzańskiej dojść do pełni sił. Tomasz Wolff
Magdalena Romik, technik fizjoterapii, pomaga Marii Zyzańskiej dojść do pełni sił. Tomasz Wolff
Od nowego roku poradnia leczenia bólu oraz oddział paliatywny żywieckiego szpitala przestaną istnieć. Oddział dla przewlekle chorych przyjmuje 500 pacjentów rocznie.

Od nowego roku poradnia leczenia bólu oraz oddział paliatywny żywieckiego szpitala przestaną istnieć. Oddział dla przewlekle chorych przyjmuje 500 pacjentów rocznie. Od nowego roku znajdzie się miejsce jedynie dla garstki osób. Pismo Krystyny Semenowicz-Siudy, dyrektor Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Żywcu, przesłane do Starostwa Powiatowego w Żywcu, nie pozostawia wątpliwości. Z dniem 31 grudnia kończy działalność poradnia opieki paliatywnej i walki z bólem.

Likwidacja poradni to jednak wierzchołek góry lodowej. Najwięcej kontrowersji budzi narzucona przez Narodowy Fundusz Zdrowia likwidacja oddziałów dla przewlekle chorych. Szpitale mogą, ale nie muszą, przemianować je na placówki opiekuńczo-lecznicze. Takiej zmiany już dziś nie potrafią sobie wyobrazić lekarze z żywieckiego szpitala.


Wysoko ustawiona poprzeczka

Poradnia opieki paliatywnej i leczenia bólu działa przy ulicy Żeromskiego 7. Każdego roku żywiecki ZZOZ udzielał, zgodnie z kontraktem, 150 porad. Na miesiąc wypadło więc nieco ponad 10 pacjentów. Z pisma dyrektor szpitala wynika, że do końca października wykonano zaledwie 34 procent porad.
Nie jest to jednak głównym powodem likwidacji placówki. — Tak naprawdę była to poradnia leczenia bólu tylko z nazwy. Przyjmowała pacjentów raz w tygodniu. Cała działalność ograniczała się jedynie do wypisywania pacjentom w bardzo ciężkim stanie leków narkotycznych — wyjaśnia Krystyna Semenowicz-Siuda.

— Chcąc utrzymać dalej poradnię, musielibyśmy spełnić szereg wymogów narzuconych przez NFZ. Musiałaby ona działać cały tydzień, oferować pacjentom różnego rodzaju zabiegi, wykonywane przez dużo więcej personelu, niż do tej pory — dodaje dyrektorka.

Ma ona zamiar zwrócić się do placówek świadczących usługi z tzw. podstawowej opieki zdrowotnej z prośbą o przejęcie tych obowiązków. Sprawa wydaje się tylko pozornie bardzo prosta. Jak tłumaczą specjaliści od opieki paliatywnej, lekarze pracujący w placówkach POZ raczej nie mają takiej specjalności. W niektórych przypadkach mogą się pojawić problemy.

— Poradnia leczenia bólu na pewno jest potrzebna. Nie jest to jednak poradnia, bez której nie da się normalnie funkcjonować. Cały czas „pracujemy” z pacjentami wymagającymi opieki paliatywnej, więc nadal będziemy to robili — przekonuje Tomasz Haczek, jeden z żywieckich lekarzy, prowadzący ośrodek Scapula w Węgierskiej Górce.


500 pacjentów rocznie

Oddział dla przewlekle chorych żywieckiego szpitala znajduje się daleko od niego, przy ulicy Żwirowej w Sporyszu. Może to i dobrze, bo nowoczesna placówka, w której chorzy oprócz fachowej opieki, mieszkają w ładnie utrzymanych salach, nie przystawałaby do odrapanego szpitala.

Oddział istnieje 2,5 roku. I na tym koniec. 1 stycznia zamieni się w zakład opiekuńczo-leczniczy. Chociaż dyrektor ZZOZ zapewnia, że nie powinno być źle, tak naprawdę zmiana nazwy pociągnie za sobą ogromne konsekwencje. Każdego roku przez oddział przewijało się około 500 pacjentów z bardzo różnymi schorzeniami. Leżą tutaj chorzy z nowotworami oraz pacjenci po skomplikowanych operacjach. W pewnym sensie oddział pełni także rolę hospicjum, którego w powiecie żywieckim nie ma.

Po przekształceniu placówki w zakład opiekuńczo-leczniczy, „rotacja” chorych będzie dużo mniejsza. — Na oddział zostanie przyjętych około 50 osób. Dziś wielu pacjentów wychodzi z tego oddziału do domu. Od 1 stycznia zakład będzie pełnił w pewnym sensie funkcję domu. Ludzie będą mieszkali w nim aż do śmierci. Jeżeli założyć, że każdego roku umrze dziesięć osób, to rotacja będzie wynosić 60 osób. Co stanie się z pozostałymi 400 pacjentami? — pyta jeden z żywieckich lekarzy, który prosił o zachowanie anonimowości.


Przepełniony szpital

Krystyna Semenowicz-Siuda odpowiada, że znajdzie się dla nich miejsce na oddziałach w szpitalu. Problem w tym, że już dziś są przepełnione. — Wystarczy wejść na internę, żeby zobaczyć pacjentów na korytarzach — mówi osoba znająca sprawę. Nieoficjalnie wiadomo, że na kilka tygodni przed planowaną zmianą lekarze głowią się, gdzie będą przyjmować dodatkowych pacjentów. Delikatnie mówiąc, są trochę przerażeni taką perspektywą.

Narzucona zamiana oddziału dla przewlekle chorych na placówkę opiekuńczo-leczniczą szarpnie także po kieszeniach pacjentów. Będą musieli oddawać 70 procent swojej emerytury. Kolejka chętnych do zamieszkania w ZOL liczy około 30 osób. Te osoby będą pewnie zadowolone, bo w zamian dostaną dach nad głową, wyżywienie oraz fachową opiekę lekarską i pielęgniarską.

Co mają jednak zrobić osoby, które dziś są na oddziale przy Żwirowej i nie płacą nic, a od 1 stycznia będą oddawały większą część emerytury? W takiej sytuacji jest na przykład Maria Zyzańska ze Ślemienia, która przeszła operację neurochirurgiczną. — Godzę się na zmianę warunków, bo nie mam innego wyjścia. Chcę wyzdrowieć — tłumaczy kobieta.


Warunki nie do spełnienia
Grzegorz Figura, członek zarządu powiatu

– Narodowy Fundusz Zdrowia postawił warunki, których nie możemy spełnić. Mieliśmy dwa wyjścia. Albo zlikwidować poradnię oraz oddział dla przewlekle chorych i nie mieć nic, albo przekwalifikować oddział przy ulicy Żwirowej na zakład opiekuńczo-leczniczy. Wybraliśmy to drugie rozwiązanie, naszym zdaniem najlepsze w tej sytuacji.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto