Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Doka Downhill City Tour w Ustroniu. Ekstremalne emocje na stoku Palenicy, czyli dużo błota, maksymalna koncentracja i oświadczyny na trasie

Jacek Drost
Jacek Drost
Trzeci dzień Doka Downhill City Tour w Ustroniu, tak jak dwa poprzednie, obfitował w ekstremalne emocje.
Trzeci dzień Doka Downhill City Tour w Ustroniu, tak jak dwa poprzednie, obfitował w ekstremalne emocje. FOT. Jacek Drost
Aż 145 zawodników pojawiło się dzisiaj 3 maja na ustrońskiej Palenicy, żeby zmierzyć się z wymagającą i trudną technicznie, a do tego po ostatnich opadach deszczu mocno błotnistą trasą. Trzeci dzień Doka Downhill City Tour w Ustroniu, tak jak dwa poprzednie, obfitował w ekstremalne emocje. Emocje dla ludzi o naprawdę mocnych nerwach.

Przez trzy dni w Ustroniu odbywał się Doka Downhill City Tour. Sobota stała pod znakiem Urban Downhill - zawodnicy musieli sprawdzić się w miejskich okolicznościach, wyjechali z leśnych ścieżek prosto na trasę złożoną z hopek, schodów i kostki brukowej. W niedzielę testowali swoje umiejętności na pumptracku. Natomiast dzisiaj 3 maja odbył się pełnokrwisty downhill. Na starcie Downhill Palenica stanęło 145 zawodników, w tym czołowi jeźdźcy z Polski, ale także Litwini, Czesi, Słowacy, Estończycy.

Ekstremalne emocje na błotnistej trasie

- Mieli do pokonania bardzo trudną trasę, bo pełną błota i śliskich kamieni oraz korzeni - stwierdził Jerzy Mendrek, organizator Doka Downhill City Tour.

Arkadiusz Cichowski z Czerwionki Leszczyny stwierdził, że trasa dzisiejszego Downhill Palenica była wymagająca, ale liczył na dobrą zabawę. W rozmowie z DZ przyznał, że jazda na rowerze górskim to jego pasja. - Daje mi mnóstwo adrenaliny i poczucie wolności - stwierdził Arkadniusz Cichowski. Przyznał, że ma świadomość, iż uprawia ryzykowną dyscypliną. - Jest ryzyko, jest zabawa - skwitował Cichowski.

- W nocy trochę popadało, więc jest na trasie trochę błota i trzeba uważać. Trasa wydaje się trudna, ale nie jedzie się nią najgorzej, przynajmniej dla mnie - stwierdził z kolei Maciej Surowiecki z Rybnika, który na rowerze jeździ od 10 lat, a jakiś czas temu zaczął przygodę z rowerami górskimi. - To już moje trzecie zawody - podkreśli.

- Rowery górskie to moja pasja od lat. W podstawówce wsiadłem na szosę i od tego czasu nie zsiadam z roweru. Tylko szosa była za nudna, szukałem czegoś ciekawszego i tak trafiłem na ten sport. Na pewno jest ryzykowny i niebezpieczny, ale chyba nie aż tak, jak się wydaje. Wszyscy, którzy dzisiaj startują mają doświadczenie, są profesjonalistami - powiedział Grzegorz Bąk z Gorzowa Wielkopolskiego. Dodał, że podczas jazdy starają się skupić na tym, żeby się nie wywrócić. - Żeby utrzymać linię, którą się założyło jeśli chodzi o przejazd, żeby popełnić jak najmniej błędów i żeby utrzymywać stałą i płynną prędkość - wyjaśniał Grzegorz Bąk.

Jakub przerwał jazdę i oświadczył się Oli

Jakub Kantor z okolic Częstochowy stwierdził, że nie przepada jeździć po błocie, więc dzisiejszą trasę ocenił średnio. Zdecydowanie bardziej zadowolony był z wczorajszego dnia - nie tylko dlatego, że w pumptraucku zajął trzecie miejsce, ale także zwłąszcza dlatego, że oświadczył się swojej dziewczynie Oli. - Trzeba było coś zmienić w swoim życiu, przerwałem przejazd i zrobiłem co trzeba - powiedział Janku Kantor. Dodał, że oświadczyny zostały przyjęte, a jego narzeczona także jeździ na rowerach górskich, bo zaraziła się nimi od niego.

- To były trzy dni ekstremalnych emocji - ocenił Jerzy Mendrek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto