Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Janusz Strzelecki River i jego podróż. Nie bez kontrowersji

Jakub Marcjasz
Janusz Strzelecki od 16 lat podróżuje na rowerze. Nie bez kontrowersji. Poznajcie historię 80-letniego niebanalnego - nie nie ulega wątpliwości - człowieka.

Zaplanowałem swoje życie już do końca swoich dni. Tak czy siak na pewno nie będę umierał w łóżku, jak normalni ludzie - mówi Janusz Strzelecki River. 80-letni podróżnik od szesnastu lat podróżuje na rowerze po świecie. W tym czasie odwiedził ponad 150 krajów. W zeszłym roku rozpoczął trasą dookoła Polski (niedawno odwiedził Żywiecczyznę).

- Później będę podróżował po Australii i Chinach, co mi zajmie łącznie około sześciu lat. Kolejny cel to objechanie w latach 2023-2024 Włoch. Jak będę żyw i zdrów, to pojadę dalej - zapowiada podróżnik-rowerzysta, opowiadając o...przepowiedni jednego z mnichów buddyjskich, który powiedział mu, że będzie żył 100 lat.

Przez lata mieszkał we Włoszech. Był impresario sportowym i artystycznym.

- Domu pod Rzymem, który wynajmowałem, już nie mam. W papierach jedynie jestem jako rezydent Rzymu. Mam pieniądze w banku, ale one są zapisane dla biednych dzieci - opowiada podróżnik.

Jego bagaż waży 30 kg. - Wiozę ze sobą ciuchy na gorszą pogodę, dwie-trzy pary butów, dwie butelki z wodą (piję tylko tę ze źródła, a jeśli go nie ma, to ze studni na wsi), śpiwór i karimatę. Namiotu nie mam, tylko taką plandekę, jak na budowach. Próbowałem w Polsce spać na zewnątrz, ale ludzie mi nie pozwalają - podkreśla.

Podróż po Polsce zaplanował na sześć miesięcy, ale ostatecznie okazało się to nierealne.

- Jak mnie zaczęli gościć na Ziemiach Odzyskanych, to przez pięć miesięcy jadąc z Gdańska dopiero dojechałem do granicy z Opolem. Codziennie miałem tam cztery-pięć spotkań z różnymi ludźmi - zastrzega Janusz Strzelecki River, któremu bez gościnności trudno byłoby zrealizować założony budżet wyprawy, a ten wynosi... trzy dolary dziennie. - Kupuję tylko jedną gazetę. A tak to ludzie zapraszają mnie do siebie. Nawet jak śpię w wystawnym miejscu, to zawsze w śpiworze i na podłodze - relacjonuje podróżnik.

Tymczasem podróż w Śląskiem nie odbywa się bez kontrowersji. - Mamy wątpliwości, czy sposób jego zachowania i bycia jest wart poświęcenia. A promocja jest wątpliwa, bo już pojawiają się negatywne artykuły - opowiada nam anonimowo jeden z urzędników z beskidzkich magistratów. - Jest niby podróżnikiem, a miał pretensje, że musiał podjechać kilka kilometrów. Kazał się wozić z obiektu na obiekt. Nikt nie widział go na rowerze, a tylko jak szedł. A na spotkaniach opowiadał niestworzone rzeczy, że aż nauczycielki się dziwiły - relacjonuje. Podobne opinie usłyszeliśmy w innych urzędach.

- Mieliśmy tylko chwilę z nim do czynienia, bo zrezygnował z noclegu w pensjonacie, który mu zaoferowaliśmy - słyszymy. - Nasi rowerzyści byli zawiedzeni spotkaniem, bo liczyli, że więcej dowiedzą się o podróżowaniu rowerem, a pan nie potrafił odpowiedzieć na niektóre pytania. Dziwili się też, że jeździ tylko 10-15 km dziennie - to kolejna opinia. - Dla mnie to śmieszny człowiek, który znalazł taki sposób na życie, dzięki któremu nie musi płacić podatków i rachunków - to łagodniejszy komentarz z kolejnej gminy.

Co na to sprawca całego zamieszania? Pytamy m.in. o wymagania, jakie ma dotyczące jedzenia.

- Proszę powiedzieć szczerze, czy pan uważa, że są to jakieś wymagania wielkie [Janusz Strzelecki pokazuje list, który wysyła do gmin, gdzie prosi m.in. o gościnność: (...) w miarę możliwości w formie obiadu domowego złożonego z dwóch dań i surówek do wyboru: dania mączne - pierogi, kopytka, gołąbki, ruskie pierogi, makarony i naleśniki oraz ryby, grzyby, jeżeli jest możliwość, z mięsnych dań nie jadam wieprzowiny, ale mogę skorzystać z gulaszu z kaszą gryczaną. Kolacji nie jadam, tylko pół kg owoców lokalnych, wiejskich, np. truskawki, czereśnie, itd. Śniadania przygotowuję sam, proszę tylko o pomoc w otrzymaniu 2 wiejskich jajek, porcję twarogu wiejskiego oraz 0,5 l mleka - przyp. red.]. Dzwoni do mnie dziennikarz i mówi, że podobno w jednej z restauracji poprosiłem o menu. Najpierw zaprasza się mnie do restauracji, abym coś zjadł, dostaję kartę, a potem takie coś - irytuje się ekscentryczny podróżnik.

Sam chętnie opowiada o tym, dlaczego odmówił noclegu w Węgierskiej Górce, bo podobno, nie otrzymał tego, co ustalono. - Przez 16 lat nie wjechałem do Polski, bo się obawiałem, że będą wykręcane takie numery. Taka już jest niektórych mentalność. Ja to widzę od razu. A że mam włoski temperament, to od razu powiem swoje zdanie. W Polsce wszystko było OK, z wyjątkiem woj. śląskiego, gdzie w dwóch-trzech gminach zostałem przyjęty, ale niechętnie. Jednak tam, gdzie miałem problemy, zawsze pomagały mi prywatne osoby - mówi rowerowy podróżnik.

Jadąc po Polsce Janusz Strzelecki może liczyć na pomoc marszałków z poszczególnych województw, którzy umożliwiają mu kontakt z wójtami, burmistrzami i sołtysami miejscowości przez które przejeżdża. O wsparcie dla podróżnika poprosił władze lokalne także marszałek województwa śląskiego. - Był to nasz gest dobrej woli wobec podróżnika-seniora - tłumaczy Witold Trólka z biura prasowego Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego, zastrzegając, że wyprawa nie została jednak objęta patronatem marszałka. - Dotarły do nas sygnały z jednej z gmin o różnicach zdań co do stopnia spełnienia oczekiwań podróżnika - przyznaje urzędnik. - Jest nam przykro, że mogło dojść do naruszenia dobrych obyczajów. Korzystając z bezinteresownej pomocy, nie należy okazywać gospodarzowi niezadowolenia, jeśli ta pomoc nie spełniła oczekiwań. Powinni to zrozumieć wszyscy, zwłaszcza podróżnicy - podsumowuje Witold Trólka.

Rozmowa z podróżnikiem na dziennikzachodni.pl. Zachęcamy do komentowania!

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto