Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kasa idzie pod topór

Beata Sypuła
W Beskidach pod topór idą nawet najpiękniejsze, 80-letnie świerki .
W Beskidach pod topór idą nawet najpiękniejsze, 80-letnie świerki .
Jeśli chcesz wybudować cokolwiek w Beskidzie Śląskim czy Żywieckim - dom, hotel, wyciąg, restaurację - zapytaj leśnika, czy w okolicy grasują korniki. Może się okazać, że zamiast sąsiedztwa drzew będziesz miał wkrótce ...

Jeśli chcesz wybudować cokolwiek w Beskidzie Śląskim czy Żywieckim - dom, hotel, wyciąg, restaurację - zapytaj leśnika, czy w okolicy grasują korniki. Może się okazać, że zamiast sąsiedztwa drzew będziesz miał wkrótce widok na kikuty sosen i świerków. Taka groźba jest realna już dziś dla licznych właścicieli różnych obiektów w Beskidach. Mogą stracić klientów, a co za tym idzie - dochody. Walnie się do tego przyczyniają właściciele lasów prywatnych. Jeśli nie ruszą do dzieła - w najlepszym wypadku zapłacą grzywny, w najgorszym - stracą las.

Kornik lubi ciepełko

Jeszcze w 1978 roku lasy beskidzkie liczyły ponad 85 tys. hektarów. W 2005 roku - już tylko 83 tys. ha. Pod topór idą dorodne, 80-letnie świerki. Leśnicy tną je bez litości, bo drzewa lubiące chłodny klimat, obecnie, w dużo wyższych niż przed laty temperaturach, nie mogą się pozbyć niechcianych lokatorów - korników. Ciepłe zimy, upalne lata to dla nich doskonałe warunki do rozmnażania się. Skutek? - W najbardziej zaatakowanym przez korniki nadleśnictwie Wisła czy Ujsoły rocznie musimy wyciąć po 150 tysięcy metrów sześciennych drewna świerkowego - mówi Mirosław Nowak, naczelnik wydziału ochrony lasów Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach.

Przy 3 mln metrów szesc. w Wiśle czy 5 mln metrów szesc. w Ujsołach - to już spora ilość. Jeśli tak dalej pójdzie - w tych okolicach zamiast drzew, będziemy mogli zobaczyć tylko łyse polany. - Możemy mieć do czynienia z podobnym rozwojem sytuacji, jak w Górach Izerskich - ostrzega Kazimierz Szabla, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach.

Przypomnijmy, że tam lasów już nie ma, a góry - z osuwającą się ziemią, bez korzeni drzew utrzymujących wodę, są w stanie katastrofy ekologicznej.

Wycinka zimą, pułapki wiosną

- Ratunek jest prosty: trzeba usuwać drzewa zaatakowane przez korniki zimą, a wiosną wabić je do pułapek wypełnionych feromonami - mówi naczelnik Nowak. - Widać, gdzie korniki się gnieżdżą, bo choć lubią się usadowić tuż pod koroną drzew, to drążąc je, osypują na ziemię trociny. Naszymi sojusznikami są też dzięcioły, bo usuwając korę, odsłaniają dzieło zniszczenia siane przez korniki.

Sęk w tym, że o ile Lasy Państwowe robią swoje, to prywatni właściciele jakby nie zdawali sobie sprawy ze skali zagrożenia. Tymczasem na 80 tys. hektarów ogółu beskidzkiego drzewostanu, prywatne lasy stanowią 40 tys. ha. Węgierska Górka, Bielsko, Ustroń, Bystra, Sucha Beskidzka, Andrychów - wszędzie tam jest już poważny problem.

Jeśli dojdzie do rozpanoszenia się korników, trzeba będzie wycinać całe połacie lasu, a ze sprzedażą uszkodzonego drewna będą kłopoty.

Już dziś pojawił się inny problem: skąd wziąć robotników leśnych do usuwania tak wielkiej ilości drzew? Można ich przenosić do pracy w obrębie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, ale przecież niewyobrażalnie kosztowne byłoby ich przewożenie do pracy np. zza Częstochowy w Beskidy.

Z pomocą przychodzą księża

Tymczasem w sukurs leśnikom uświadamiającym posiadaczom lasów konieczność wycinania drzew zimą, by korniki obudzone wiosną nie szły dalej - ruszył nawet biskup Tadeusz Rakoczy. - W czasie kazań, przy pomocy ulotek rozłożonych w parafiach księża chcą uświadomić prywatnym właścicielom lasów zbliżającą się katastrofę - mówi Krzysztof Chojecki, rzecznik RDLP w Katowicach. - Podobne apele wygłosili duchowni Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego.

Może to pomoże - bo chociaż w powiecie cieszyńskim i żywieckim właściciele dostali od nadleśniczych nakaz usuwania chorych drzew, robią to z opóźnieniem lub wcale.

Bogdan Gieburowski, wicedyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach
W razie stwierdzenia niewykonywania obowiązków lub zadań przez właściciela lasu, starosta powiatu jest zobowiązany wydać decyzję administracyjną z nakazem ich podjęcia. Od decyzji przysługuje odwołanie. Ostatecznie, jeśli zobowiązany do wykonania prac nie zrobi tego dobrowolnie, decyzja starosty może być wykonana przymusowo. Można zastosować dwa środki egzekucyjne. Pierwszy to grzywny w celu przymuszenia. W odniesieniu do osób fizycznych może wynieść jednorazowo 5 tys. zł, a nakładane wielokrotnie – łącznie 10 tys. zł. Wobec osób prawnych i jednostek organizacyjnych jednorazowo może to być 25 tys. zł, łącznie 100 tys. zł. Możliwe jest też wykonanie zastępcze prac na koszt i ryzyko właściciela zobowiązanego do ich przeprowadzenia.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto