Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarski klan Antesów powiększa się z pokolenia na pokolenie

Sylwia Plucińska
Pierwsze lata pracy Witold Antes (na pierwszym planie) spędził w szpitalach katowickich.
Pierwsze lata pracy Witold Antes (na pierwszym planie) spędził w szpitalach katowickich.
Dr Witold Antes ma w Pszczynie swoją ulicę - koło szpitala, który traktował jak drugi dom. Znał go cały powiat pszczyński i pół Żywiecczyzny. Na rodzie Antesów swoje piętno odcisnęła niełatwa rzeczywistość ...

Dr Witold Antes ma w Pszczynie swoją ulicę - koło szpitala, który traktował jak drugi dom. Znał go cały powiat pszczyński i pół Żywiecczyzny.

Na rodzie Antesów swoje piętno odcisnęła niełatwa rzeczywistość śląskiego międzywojnia, okupacja i wczesne lata peerelu. O tym jest ta opowieść.

Rodzice

Senior rodu Fryderyk Antes był urzędnikiem kolejowym. Jego żona Agnieszka zajmowała się domem i dziećmi. Mieli ich pięcioro: Fryderyka, Klarę, Ruth, Rudolfa i Waltera. W domu mówiono po niemiecku, dzieci też chodziły do niemieckiej szkoły. Podczas plebiscytu w 1921 roku Antesowie opowiedzieli się jednak za Polską. Dlatego musieli opuścić Żerniki. Jakiś czas mieszkali w Ligocie, potem w Mikołowie, aż zbudowali dom na kolonii Brzozowej w Goczałkowicach.

Fryderyk zmarł w 1942 roku. Na polecenie Agnieszki kamieniarz wyrył na pomniku: Fridericus Antes. Po łacinie, bo władza okupacyjna nie zezwoliła na Fryderyka, a dla żony nie był on Friedrichem.

Rodzeństwo

Chłopcy Antesów otrzymali staranne wykształcenie. Najstarszy, Fryderyk, skończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ożenił się z Grzesikówną, córką jednego z przywódców powstania śląskiego w okręgu rybnickim. Krótko po studiach Fryderyk został burmistrzem Tarnowskich Gór, a przed wybuchem II wojny starostą rybnickim. Kiedy wojska niemieckie wkraczały w 1939 roku na Śląsk, znajdował się na liście wrogów Rzeszy, przewidzianych do likwidacji w pierwszej kolejności. Udało mu się jednak uciec przed Niemcami do Rumunii i stamtąd przez Francję trafił do Anglii. Żonę z córkami zostawił w kraju, dlatego w 1947 roku wrócił do Polski. Za sanacyjną przeszłość i rzekome szpiegostwo władza ludowa posadziła go do więzienia w Rawiczu. Wyszedł po śmierci Stalina, w 1953 roku. Po uwolnieniu osiadł w Rybniku i tam pracował jako radca prawny. Dożył 89 lat.

Rudolf skończył Politechnikę w Gdańsku jako inżynier specjalista od silników samochodowych. Pracował w firmie transportowej na Śląsku. Zmarł w 1975 roku, pierwszy z rodzeństwa.

Klarę i Ruth rodzice posłali do szkoły gospodarczo-handlowej dla panien. Klara została na gospodarstwie w Goczałkowicach. Ruth najpierw była zarządczynią gospodarstwa rolnego pod Warszawą, potem w Górkach Wielkich koło Brennej prowadziła majątek Zofii Kossak-Szczuckiej. Znała krakowską bohemę, która tam zjeżdżała. Po Ruth pozostał sklep "U Biernatki" (po mężu była Biernatowa) przy rynku w Pszczynie.

Walter skończył medycynę na Uniwersytecie Poznańskim. Dyplom lekarza otrzymał 29 czerwca 1936 roku. Tego samego dnia urodziła się jego bratanica Janka, późniejsza profesor Śląskiej Akademii Medycznej, gastroenterolog Janina Antes-Rybicka. Wujek Walter został jej chrzestnym.

Staż lekarski odbywał Walter Antes w szpitalach katowickich: na Sokolskiej i na Francuskiej. W 1939 roku został wcielony do wojska jako lekarz szpitala Armii Kraków. Zaraz we wrześniu dostał się do niewoli pod Zamościem. Niemcom brakowało lekarzy, a Walter doskonale mówił po niemiecku, skierowano go więc do szpitala w Bogucicach.

Po wojnie dostał nakaz pracy w Pszczynie. Skierowano go do jedynego w miasteczku szpitala, w którym praktykował jako student. Imię młodego lekarza źle się kojarzyło władzy. Dlatego musiał je zmienić - na Witold.

Pierwsze lata w Pszczynie

W 1947 ożenił się Witold Antes z Wandą Korzeniowską z Chybia. Po roku przyszła na świat Irena, potem Krzysztof, Rafał, Barbara i Elżbieta. Mieszkali w Lerchówce. Elegancka willa u zbiegu ulicy Batorego i alei Kościuszki należała do przedwojennego starosty pszczyńskiego dr. Franciszka Lercha. W 1947 roku Lercha zamknęli za sanacyjną przeszłość.

- Był to już starszy i Bogu ducha winny człowiek. Żeby go stamtąd wyciągnąć, ojciec zrobił go chorym i wziął do szpitala. Podobnej sztuki dokonał z pszczyńskim prałatem Józefem Kuczerą. Też go wyciągnął z więzienia poprzez szpital. Nie było innej rady na szalejący stalinizm - opowiada Irena Antes-Wojciechowska, najstarsza córka.

Szpital

Stary szpital joannitów był dwupiętrowym ceglanym budynkiem stojącym mniej więcej w miejscu, gdzie znajduje się dzisiejszy szpital powiatowy w Pszczynie. W 1957 roku powiększono szpital o internat byłej szkoły dla panien.

- W starym szpitalu urodziła się cała nasza piątka, a potem jeszcze ja w nim zaczynałam pracę - mówi Irena Antes-Wojciechowska. - Panowała bieda, więc ojciec wpadł na pomysł, żeby założyć przyszpitalne gospodarstwo. W dużym ogrodzie uprawiano warzywa i hodowano drzewa owocowe.

- Na początku oprócz ojca był jeszcze jeden lekarz - Piotr Warzecha. Potem stopniowo dochodzili inni. Pierwszy rocznik, który kończył studia medyczne, pojawił się dopiero w 1952 roku. Ojciec miał już wtedy stopień doktora medycyny, który uzyskał na Uniwersytecie we Wrocławiu u profesora Brossa.

Był chirurgiem ortopedą, ale zaraz po wojnie zajmował się wszystkim. Odbierał porody, wykonywał cięcia cesarskie, operował guzy, wykonywał zdjęcia rentgenowskie.

Ręka w gazecie

- Był ciągle w pracy. Wcześnie rano wychodził do szpitala, około 16 wracał, od razu szedł do gabinetu i do wieczora przyjmował pacjentów - dodaje Elżbieta Marzec, najmłodsza córka doktora Antesa. Do gabinetu czasami czekało ich w kolejce pięćdziesięciu.

W swojej długoletniej praktyce dr Antes miał nietuzinkowe osiągnięcia. Kiedyś przyszedł do niego rolnik, któremu maszyna ucięła dłoń. Przyniósł ją zawiniętą w gazetę. Doktor mu ją przyszył. I chłop do końca życia miał ją sprawną. Innym razem przyszył niemowlęciu palec odcięty przez starszego brata czy siostrę żyletką. Dziś przy nierównej długości nóg, tę krótszą ortopedzi wydłużają. Antes zrobił pionierską operację, ale w drugim kierunku. Utykającej dziewczynie skrócił dłuższą nogę. Dziewczyna znalazła sobie potem kawalera i wyszła za mąż.

- Był pracoholikiem, pacjent był u niego na pierwszym miejscu. Nie szanował się, mimo że miał kłopoty z ciśnieniem. Po pierwszym zawale na drugi dzień poszedł do pracy, po obrzęku płuc wytrzymał w domu trzy tygodnie - wspomina Irena Antes-Wojciechowska.

Córka anestezjolog

Medyczny gen krąży w rodzinie. Po bratanicy pierwsza na studia medyczne poszła Irena, najstarsza córka Witolda Antesa.

- Ojciec wypchał mnie na anestezjologię, bo szpital potrzebował anestezjologa - mówi. - Podczas wakacji pracowałam w szpitalu jako salowa. Ojciec uważał, że nie należy marnować czasu. Kiedy nauczyłam się wkłuwać, awansowałam na pielęgniarkę i asystowałam jako instrumentariuszka, potem myłam się już do operacji jako hakowa, a po piątym roku nawet znieczulałam. W okresie urlopowym na chirurgii został ojciec, doktor Gruca i ja - na sześćdziesiąt łóżek. Dostałam wtedy dobrą szkołę - mówi Irena Antes-Wojciechowska.

Lekarski klan Antesów (z odgałęzieniami - jak żartują córki) powiększa się niemal w postępie geometrycznym. Mąż Ireny - Andrzej Wojciechowski - jest ginekologiem położnikiem, syn Piotr - ortopedą, Jacek skończył medycynę i stomatologię, praktykuje jako stomatolog w Chełmie Śląskim. Jego żona też jest dentystką. Starsza córka Krzysztofa - Agnieszka - jest stomatologiem. Z trojga dzieci Rafała - Łukasz skończył medycynę i robi specjalizację z anestezjologii (po cioci - jak zaznacza pani Irena), po dyplomie na Śląskiej AM jest już też Ania. Mieszkająca w Niemczech Barbara (stomatolog) ma córkę Kasię, która jest lekarzem i specjalizuje się w anestezjologii. Mąż Barbary jest chirurgiem urologiem.

Internistą jest mąż prof. Janiny Antes-Rybickiej (pracował długie lata w Mikołowie), ich córka jest kardiologiem w Katowicach-Ochojcu. Siostra Janiny - Bożena, doktor biologii, była szefową centralnego laboratorium klinicznego w Katowicach-Ligocie. Lekarzem stomatologiem był nieżyjący już syn Rudolfa Antesa, Witold. Lekarzami są zięć Rudolfa Henryk Kolny oraz jego synowie Michał i Marcin.

Z psem do fotografa

Pacjenci ciepło wspominają doktora Antesa. A dzieci?

Elżbieta: - Na pewno był bardzo twardy, przecież on nas wszystkich ciachał. I to na żywca. Dzisiaj jest to nie do pomyślenia, żeby ojciec operował własne dzieci. Przy tym od karcenia w domu była mama. Jak chciała mnie uderzyć, uciekałam do ojca na kolana i chowałam się za gazetę, którą czytał.

- Rozpuszczane w rodzinie były młodsze córki i foksterier Terek. Zresztą miłość psa do pana też była bezprzykładna. Terek czuwał pod drzwiami jego gabinetu, a kiedy tata zasiadał do stołu, nikomu nie było już wolno do niego podejść. Dlatego zmieniliśmy kolejność zasiadania. Najpierw mama i my wszyscy, potem tata z psem. Ojciec taki był z niego dumny, że poszedł z nim nawet do fotografa zdjęcie sobie zrobić.

Dr Antes zmarł 23 listopada 1984 roku, w wieku 74 lat. W 1996 roku Rada Miejska Pszczyny nazwała jego imieniem jedną z ulic koło szpitala.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lekarski klan Antesów powiększa się z pokolenia na pokolenie - Żywiec Nasze Miasto

Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto