Od głupoty do śmierci droga bardzo bliska

Jak kończy się głupota? Właśnie tak: Niespełna 30-letni mężczyzna od niedzieli leży na oddziale neurochirurgicznym Szpitala Wojewódzkiego pod Szyndzielnią w Bielsku-Białej. Do placówki trafił nieprzytomny po tym, jak w niecodzienny sposób chciał uczcić swoje 29. urodziny (informowaliśmy o tym we wczorajszym DZ).

W niedzielny poranek kilka osób jechało przez Żabnicę. Dwóch mężczyzn żądnych wrażeń usiadło na masce samochodu. W rękach trzymali piwo. Ekstremalna podróż skończyła się na zakręcie. Jeden z pasażerów upadł tak nieszczęśliwie na asfalt, że stracił przytomność. Jego kompani pozostawili go na łaskę losu i uciekli gdzie pieprz rośnie. Nie wiadomo, kto powiadomił pogotowie. Ważne, że ranny bardzo szybko został przewieziony do Bielska-Białej. Było od niego czuć alkohol. Lekarze stwierdzili krwiak śródczaszkowy. Konieczna była operacja.

— Życie mężczyzny było zagrożone. Operacja trwała trzy godziny — powiedział wczoraj Andrzej Darmoliński, ordynator neurochirurgii pod Szyndzielnią. — Dziś mężczyzna jest w stanie średnio ciężkim. Jest przytomny, ale zdezorientowany. Ciężko jest się z nim porozumieć. Komplikacje po takim wypadku mogą być różnorodne. Wypadki, które zdarzają się po wypiciu alkoholu, to istna plaga. Ignacy Kocemba, komendant policji w Żywcu dodał, że niedzielny wypadek w Żabnicy jest drugim tego typu w tym roku. Kobieta, która kilka miesięcy jeździła na masce samochodu po Żywcu nie miała tyle szczęścia, co ranny w niedzielę. Za lekkomyślność i głupotę zapłaciła najwyższą cenę.