Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Państwowy urząd ostrzega przed Facebookiem

Katarzyna Domagała
Tomasz Kiełkowski
Twoje dziecko korzysta z internetu? Pewnie nieraz kliknęło w ikonę kciuka znanego z Facebooka "Lubię to". Tobie zapewne też to się zdarzyło. Przed konsekwencjami klikania w "Lubię to" w tym tygodniu w "Poranku TVN 24" przestrzegał Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych.

- Powoduje to, że cała gama danych nas dotyczących odkłada się w zasobach informatycznych tych firm, które korzystają z przycisku "Lubię to". Przez to później wciąż jesteśmy śledzeni - mówił dr Wojciech Wiewiórowski. Chodzi tu m.in. o nasze zdjęcia, adresy mailowe, sprzęt, którego używamy, oprogramowanie, jakie mamy w komputerze, a nawet rozdzielczość monitora.

W województwie śląskim problem jest tym większy, że w kraju jesteśmy liderami w korzystaniu z sieci. Ponad połowa z nas, czyli ponad 2 mln, klika w internecie regularnie. To dane z ostatniego raportu Śląskiego Centrum Społeczeństwa Informacyjnego. Do tego - jak pokazują badania Eurobarometru - ponad dwie trzecie z nas ma konto na popularnych portalach społecznościowych. A jak podkreślał Wiewiórowski, problemem nie jest samo klikanie w popularną ikonę, a brak świadomości, że kiedy to zrobimy, zostawiamy w firmach szereg informacji na nasz temat.

I jak dodaje, konsekwencje beztroskiego klikania w "kciuka" możemy odczuć za 10-15 lat, kiedy np. zaczniemy szukać pracy. Nasz pracodawca będzie znał każdy nasz krok w wirtualnym świecie.

W obronie kciuka

Robert Siewiorek, zastępca red. naczelnego

Intencje tych, którzy martwią się o nasze bezpieczeństwo w sieci, są oczywiście szlachetne. Jednak pomysł wprowadzenia zakazu stosowania w sieci emblematów, którymi opisujemy nasze upodobania, emocje, gusty czy poglądy - wydaje się absurdalny. Generalny Inspektor Danych Osobowych - urząd powołany do ochrony moich interesów - zastanawia się nad ograniczeniem mojej swobody w przestrzeni, która z samej swej natury ma być przecież przestrzenią wolności. No bo na czym polega główna wartość i atrakcyjność internetu, jeśli m.in. nie na tym, że jest on zupełnym przeciwieństwem biurokracji, Kafkowskiej rzeczywistości urzędów i instytucji, w której to ktoś inny decyduje, co jest dla mnie dobre i bezpieczne, a co złe i groźne? Dzięki temu urzędnicze mądrości, hierarchie i poczucie nieomylności wypadają w tym świecie jeszcze śmieszniej niż u Czechowa. Wyrzucenie z sieci kciuka "Lubię to" byłoby równie absurdalne, jak np. wprowadzenie zakazu uśmiechania się w dzielnicach, w których lumpy biją obcych za zbytnią wesołość. Zawsze będzie ktoś, kto zechce wyrządzić nam krzywdę. I trzeba walczyć z nim, a nie z tymi, których chce skrzywdzić.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Lepiej więc zostawić "kciuka" w spokoju. Zwłaszcza że internauci to ludzie bardzo przewrotni: szybko znajdą inny sposób na okazywanie w sieci tego, co czują i myślą. Choćby o urzędnikach. I wtedy trzeba będzie zakazać pokazywania w sieci kolejnego palca...

Nóż też jest świetny, kiedy dobrze wykorzystany

Rozmowa z Pawłem Odorem, głównym specjalistą z Kroll Ontrack, katowickiej firmy specjalizującej się w informatyce śledczej

O co chodzi z tym kliknięciem w "kciuka"?
Dla zwykłego użytkownika to wyraża jego sympatię do jakiegoś wydarzenia czy strony internetowej. Od strony technicznej wygląda to tak, że na stronach internetowych firm poprzez różnego rodzaju boksy pokazują się twarze, nazwiska, te dane, które znajdują się na kontach Facebooka osób, które kliknęły "Lubię to". Na Facebooku mechanizmy są analityczne. To daje możliwość śledzenia naszych działań w internecie. Firmy poznają, na jakie strony najczęściej wchodzimy, co na nich czytaliśmy, jakich produktów szukamy, gdzie później logujemy się. W efekcie wyświetlają się nam reklamy dostosowane do naszych potrzeb, tych produktów, których najczęściej szukamy. Jednak te informacje mogą być wykorzystane w zupełnie inny sposób i wiele firm to robi.

W jaki?
Analizując je można wyczytać o wiele więcej na nasz temat. Coraz częściej, kiedy firmy prowadzą rekrutację, sprawdzają kandydata, badają, co lubi, jakie jest jego hobby. Klikając w "kciuka" nieświadomie dzielimy się z całym światem, więc też z osobami, które nie powinny wiedzieć o nas zbyt dużo. Tym bardziej że coraz mniej dbamy o naszą intymność. A firmom coraz bardziej zależy na zdobyciu prywatnych informacji o nas.

To co, "kciuk" z Facebooka jest dobry czy zły?
Nóż kuchenny jest świetnym narzędziem, kiedy dobrze z niego korzystamy. Ale może też posłużyć do zupełnie innych celów. Z "kciukiem" jest tak samo. KD
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto