Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar w Rajczy-Nickulinie. Pierwsza rozprawa rodziców dzieci, które zginęły w pożarze

Jakub Marcjasz
Przed Sądem Rejonowym w Żywcu odbyła się dziś pierwsza rozprawa rodziców dzieci, które zginęły w pożarze, do jakiego doszło w lipcu ubiegłego roku w Rajczy-Nickulinie. Podczas rozprawy oskarżona Karolina K., która w śledztwie nie przyznała się do zarzuconych jej czynów, przed sądem zmieniła zdanie. Natomiast jej partner, Damian M., nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.

- Oboje są oskarżeni o narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu trójki dzieci i nieumyślne spowodowanie śmierci dwójki, która poniosła śmierć w pożarze - mówi prokurator Piotr Sowa z Prokuratury Rejonowej w Żywcu.

Jaka jest główna wina oskarżonych?

- Nie zabrali dzieci z domu objętego pożarze, gdyż mieli taką możliwość, oni praktycznie żadnych obrażeń nie odnieśli i również to dziecko, które zabrali ze sobą - mówi prokurator w rozmowie z dziennikarzami.

Podczas feralnej nocy w organizmie obu oskarżonych biegli stwierdzili obecność alkoholu. Oboje mieli po ok. 3 promile alkoholu w organizmie.

- To był główny czynnik, który spowodował, że nie byli w stanie racjonalnie myśleć i podjąć racjonalnych decyzji w tym momencie - mówi prokurator Sowa.

Podczas rozprawy oskarżona Karolina K., która w śledztwie nie przyznała się do zarzuconych jej czynów, przed sądem zmieniła zdanie i przyznała się. Sąd dopytywał skąd ta zmiana.

- Powiedziałam tak, jak było - odpowiedziała krótko Karolina K., mówiąc, że wszystko szybko się działo. Sąd odczytała złożone przez nią wcześniej wyjaśnienia, w których stwierdziła m.in.: “Nie potrafię powiedzieć, dlaczego nie zabrałam dzieci, które spały ze mną w pokoju”

Natomiast jej partner, Damian M., nie potrafił odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, czy przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

- Nie wiem, czy mam się przyznać, bo ja nic nie zrobiłem - mówił pytany o to przez sędzie Olgę Kocot-Barabasz.

Złożył wyjaśnienia przed sądem. Mówił, że w chwili pożaru spał w innym pokoju niż jego partnerka oraz dzieci., obudził go zapach spalenizny.

- Jak wszedłem do kuchni, to wołałem wniebogłosy: Karolina, Oskar, obudźcie się! Pali się dom! Musimy się ratować - mówił przed sądem.

Tej trójce udało się uratować. W domu pozostali 2-letni Patryk i 11-miesięczny Krystian. Mężczyzna próbował wrócić po nie, ale ogień i dym były już zbyt silne.

- Udało mi się dostać tylko do kuchni, może na początek korytarza, dalej już było gorąco i czarno od dymu. Nie byłem w stanie oddychać, musiałem zawrócić, nie było żadnych szans, aby dostać się do środka - wynika z wyjaśnień podczas postępowania, jakie złożył mężczyzna, które odczytała sędzia.

Prokurator dopytywał, dlaczego wybiegając z palącego się budynku, nie zabrał dwójki dzieci za pierwszym razem.

- Nie wiem jak ma to wyjaśnić, to wszystko się tak szybko działo, jak bym tam wszedł to był ich uratował na pewno, a tak byłem bezsilny - mówił ze łzami w oczach.

Prokurator dopytywał także, dlaczego najpierw przyznał się do zarzucanych czynów, a przed sądem już nie.

- Nie wiem, co mam o tym myśleć, nie wiem co się w ten dzień stało. Mogę się przyznać, że w ten dzień wypiłem, ale nie byłem tak pijany żeby się przewracać i zataczać - mówił ze łzami w oczach odpowiadając na pytania prokuratora.

Obojgu oskarżonym nie towarzyszył obrońca.

Do pożaru doszło w nocy z 1 na 2 lipca. W wyniku pożaru życie straciło dwoje dzieci w wieku 2 lat i 11 miesięcy. Udało się uratować 4-letniego Oskara. W opinii biegłego przyczyną pojawienia się ognia było zwarcie w instalacji elektrycznej. Sekcja zwłok wykazała, że chłopcy zmarli z powodu zatrucia tlenkiem węgla.

Czytaj więcej o pożarze:
Tragiczny pożar w Rajczy - Nickulinie. Dwójka dzieci zginęła w ogniu [ZDJĘCIA]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto