Problemy z telewizją w powiecie żywieckim. Odbiorcy muszą uzbroić się w cierpliwość.

Mieszkańcy dużej części Żywiecczyzny skarżą się, że niedawno w ich domach pojawiły się duże problemy z odbiorem programów telewizyjnych poprzez naziemne anteny. - Nie ma co oglądać, bo nic nie działa. Telewizory stoją bezużytecznie - narzeka Barbara Kasperek z Jeleśni.
Pani Barbara dzwoniła do różnych instytucji w Krakowie oraz Warszawie, między innymi do telewizji i spółki zajmującej się utrzymaniem nadajników. Jednak nikt nie potrafił jej dokładnie wytłumaczyć, co się stało, że programy nagle zniknęły.
- W stolicy ktoś powiedział mi niegrzecznie, że mam sobie kupić nowy telewizor. Tylko, że ja właśnie mam od niedawna nowy - przekonuje mieszkanka Jeleśni.
Podobny problem ma także wielu innych odbiorców.
Niektórzy mają tylko kiepski obraz, inni w ogóle go już nie mają. Okazuje się, że ma to związek z modernizacją nadajnika na Skrzycznem w Szczyrku, który podczas prac ma zmniejszoną moc aż o połowę. Przebudowa nadajnika miała być przeprowadzana do 10 października. Niestety, przedłuży się aż o półtora miesiąca, ponieważ specjalistyczna antena warta przeszło milionów złotych sprowadzana jest zza granicy.
Ludzie tracą już cierpliwość, a Marian Kastelik, szef Stowarzyszenia Media i Administracja dla Podbeskidzia działającego w Żywcu, który pomaga przy realizacji przedsięwzięcia prosi o wyrozumiałość wobec inwestora, bo - jak twierdzi - warto poczekać na nowoczesne urządzenia cyfrowe, bo znacznie mają one poprawić odbiór telewizji i to w nowej generacji.