Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samolot Liberator zestrzelony nad Jeleśnią w czasie II wojny światowej. Teraz będzie rocznica

Jakub Marcjasz
Podczas wszystkich misji na cele na Śląsku i Oświęcim Amerykanie stracili ponad 300 maszyn. / fot. arc.
Liberator zestrzelony nad Jeleśnią. Za tydzień odbędą się obchody 70. rocznicy lądowania Amerykanów w naszej gminie. Do Jeleśni przyjedzie jeden z uczestników tamtych dramatycznych wydarzeń z roku 1944.

Samolot Liberator zestrzelony nad Jeleśnią w czasie II wojny światowej. Teraz będzie rocznica

W sobotę 13 września obok budynku Urzędu Gminy w Jeleśni, gdzie od 2009 roku stoi pomnik poświęcony lotnikom, odbędą się uroczystości upamiętniające 70. rocznicę awaryjnego lądowania amerykańskiego samolotu bombowego B-24 "Liberator", które miało miejsce podczas hitlerowskiej okupacji w czasie II wojny światowej.
Uroczystość zaszczyci swoją obecnością 89-letni obecnie członek załogi samolotu Charles H. Keutman. Towarzyszyć będzie mu córka. Przy tej okazji warto przypomnieć te pamiętne wydarzenia.

13 września 1944 roku amerykański samolot bombowy B-24 "Liberator" z dziesięcioma osobami na pokładzie, nazywany przez załogę "Dinah Might", wykonywał misję bombową nad Zakładami Chemicznymi w Oświęcimiu-Dworach. Maszyna należała do 761. Dywizjonu Bombowego 460. Grupy Bombowej, który stacjonował w południowych Włoszech. Samolot zabrał 8 bomb i 8 ton paliwa. Lot w pobliże celu z lotniska Spinazzol odbył się bez strat, ale przed zrzuceniem bomb Liberator został trafiony w silniki prawego skrzydła oraz w kadłub przez pocisk niemieckiej obrony przeciwlotniczej. Zawrócił na południe. Nad Sopotnią Wielką dowódca wydał rozkaz opuszczenia maszyny. Część załogi uratowała się skacząc ze spadochronami. Ci, którzy pozostali na pokładzie samolotu, musieli podjąć próbę lądowania na polach w okolicach Jeleśni. Podczas lądowania z prędkością ok. 150 kilometrów na godzinę samolot złamał się na pół. Dwóch młodych członków załogi poniosło śmierć. Pozostałych ośmiu lotników trafiło do hitlerowskiej niewoli.

Na miejscu zginął 23-letni nawigator Leo Dietz. Z powodu upływu krwi nie przeżył też drugi pilot Lester Porter, ciężko ranny nad celem w Oświęcimiu i wyrzucony na spadochronie nad Pewlą Wielką. Obaj pochowani zostali na cmentarzu w Żywcu. 21 października 1947 roku ich ciała ekshumowano i przetransportowano do USA.
Pozostałym członkom załogi udało się przeżyć.

Dowódca John J. Wegner, ranny w głowę podczas lądowania, trafił do hitlerowskiej niewoli. Podobny los czekał 19-letniego bombardiera Charles'a H. Keutmana, inżyniera pokładowego (strzelca górnego) Leuther'a E. Davisa, radiooperatora (strzelec boczny) Dick'a Sillvana i strzelca dolnego Floyda O. Gossett, którzy wyskoczyli ze spadochronem nad Sopotnią Małą, a także strzelca przedniego James D. Creamera, który podczas lądowania został ranny w nogę.

26-letni inżynier pokładowy (strzelec boczny) Howard L. Luzier wyskoczył ze spadochronem nad Sopotnią Małą, dostał się do oddziału partyzanckiego, gdzie przebywał dwa miesiące, do hitlerowskiej niewoli trafił na Słowacji 10 listopada 1944 roku.

Strzelec tylny James R. Mc Cormick wyskoczył ze spadochronem nad Sopotnią Małą, dostał się do oddziału partyzanckiego, gdzie przebywał trzy miesiące, do hitlerowskiej niewoli trafił na terenie Słowacji 21 grudnia 1944 roku. Żyją jeszcze świadkowie tego wydarzenia, a w posiadaniu niektórych, m.in. kolekcjonera Jana Pudy z Żywca, były do niedawna fragmenty samolotu, a dzwon (pochodzący z 1947 roku) w kaplicy w Przyborowie Jabłonowie wykonany jest z fragmentów bomby, zrzuconej awaryjnie przez Liberatora.

Zgodnie z dyrektywą dla amerykańskiego lotnictwa, która wydana została dwa dni po inwazji w Normandii, celami o najwyższym priorytecie były zakłady przerabiające ropę naftową oraz produkujące paliwa syntetyczne. Dyrektywa obowiązywała do końca wojny.

- Misje były niezwykle nużące, trudne i niebezpieczne. Trwały od 8 do 10 godzin, podczas których na niewygodnych stanowiskach nie można było się za bardzo poruszać, a w środku samolotu szalał wiatr i panowały temperatury do minus 50 stopni Celsjusza. O przeżyciu decydowała sprawność instalacji elektrycznej ogrzewającej kombinezony i instalacji tlenowej.

- Podczas wszystkich misji na cele na Śląsku i Oświęcim Amerykanie stracili ponad 300 maszyn: zestrzelonych nad celem lub tych, które padły łupem Lufwaffe, bądź które nie doleciały do bazy na skutek uszkodzeń czy braku paliwa, albo rozbitych przy lądowaniu. Zginęło około 400 lotników, wielu dostało się do niewoli, a liczby rannych nie poznamy nigdy, gdyż ich nie wymieniano w oficjalnych raportach - opowiada Szymon Serwatka, badacz historii lotniczych, członek grupy badawczej Aircraft Missing In Action Project.

Wydarzenie

13 września przypada 70. rocznica zestrzelenia Liberatora nad Jeleśnią.

Z tej okazji przy pomniku upamiętniającym te pamiętne wydarzenie przed Urzędem Gminy w Jeleśni odbędą się uroczystości. Wydarzenia sprzed siedemdziesięciu lat przedstawią dr hab. Andrzej Olejko (Uniwersytet Rzeszowski, członek grupy badawczej Aircraft Missing In Action Project), Szymon Serwatka( badacz historii lotniczych, członek grupy badawczej Aircraft Missing In Action Project), dr Krzysztof Wielgus (Politechnika Krakowska członek grupy badawczej Aircraft Missing In Action Project). Wspomnieniami i refleksją podzieli się Charles H. Keutman (bombardier w załodze Liberatora "Dinah Might). Swój udział w uroczystości zapowiedział David Cumming z KonsulatuGeneralnego USA w Krakowie, a także Jan Suchoń, fundator pominika. Uroczystości rozpoczną się o godz. 15.00. Uświetni je m.in. występ Orkiestra Dęta z Pewli Ślemieńskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto