Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ślemień - cudowne miejsce. W wyborach wygrali wóz strażacki, a później biało-czerwoną flagę

Patryk Osadnik
Patryk Osadnik
Ślemień to niewielka gmina na pograniczu woj. śląskiego i małopolskiego. Jak wygląda? Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Ślemień to niewielka gmina na pograniczu woj. śląskiego i małopolskiego. Jak wygląda? Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Patryk Osadnik
Podczas wyborów mieszkańcy Ślemienia uzyskali najwyższą frekwencję w regionie, żeby zdobyć wóz dla druhów z OSP. Później oddali ponad dwa tysiące głosów, aby otrzymać od premiera Mateusza Morawieckiego maszt i biało-czerwoną flagę, choć wystarczyłoby sto. Żadna z tych rzeczy nie udałaby się bez kościoła i - jak uznają jedni - cudownej opatrzności Matki Bożej, która dosłownie czuwa nad Ślemieniem. - Chcieliśmy pokazać, że w małej miejscowości też da się coś zrobić - mówi wójt.

Dotrzeć tam nie jest łatwo. - Około 18 kilometrów od Żywca w stronę Krakowa, tuż przy granicy z województwem małopolskim - wyjaśnia wójt Jarosław Krzak. Trzeba przejechać przez Rychwałd, Łękawica, Gilowice i na końcu krętej, wąskiej drogi jest on - Ślemień.

Gmina liczy sobie około 3500 mieszkańców. Niewiele więcej, niż blok, który widzę z okna w centrum Katowic, czyli Superjednostka. W trakcie dnia na ulicach dzieje się niewiele. Widać głównie samochody, sporadycznie pieszych i kilku turystów, którzy wybudowali sobie tutaj cichy domek pomiędzy wzniesieniami Beskidu Małego i Żywieckiego, gdzie uciekają z molochów takich jak ten, o którym wspomniałem.

Na wjeździe wita mnie ogromny dom z kutym ogrodzeniem, równo przyciętym żywopłotem i fontanną na środku podjazdu, wzięty żywcem z „Tygrysów Europy” i kapitalistycznego snu Polaków lat 90. Dalej kilka drewnianych płotów, które uginają się po srogich zimach i dźwięk, który pamiętam z dzieciństwa. Żółty wóz z lodami firmy Family Frost. Słyszycie?

Społeczny zryw dla druhów z OSP

W ubiegłym roku o Ślemieniu głośno zrobiło się podczas wyborów prezydenckich. Wówczas premier Mateusz Morawiecki ogłosił „Bitwę o wozy”. Konkurs dla małych gmin, w których drzemie elektorat Prawa i Sprawiedliwości. Licząc na mobilizację obiecał, że tam, gdzie frekwencja będzie najwyższa w każdym z województw, trafi nowy wóz strażacki.

- Niestety nie stać nas było na nowy wóz, dlatego motywacja mieszkańców była naprawdę duża - mówi Jarosław Krzak. - Trzeba podkreślić, że ludzie w małych miejscowościach, bardzo cenią i wspierają Ochotniczą Straż Pożarną - dodaje. Dlatego nie ma się co dziwić, że z miejsca nabrała tempa.

Gmina składa się z trzech sołectw: Ślemień, Las, Kocoń. Każde posiada swoją drużynę OSP. W pierwsza był już nowy wóz, druga kilka lat temu otrzymał używany, ale na chodzie, a sytuacja najgorzej wyglądała w Koconiu. Ustalono, że to właśnie tam powinien trafić nowy sprzęt. - Nie było mowy o zawiści. Wszyscy wiedzieli, że ten wóz jest potrzebny i będzie służył wszystkim - mówi Zenon Kijas, prezes OSP Kocoń.

Strażacy, jak to strażacy, zakasali rękawy i ruszyli do pracy. Do każdego z około tysiąca domów w Ślemieniu zanieśli ulotki. Namawiali wszystkich, aby poszli do urn. - Nieważne na kogo zagłosujecie, byle frekwencja była wysoka - przekonywali. Zorganizowali nawet transport do lokali wyborczych, ale w pierwszej turze to nie wystarczyło. Wóz strażacki trafił do pobliskiej Koszarawy.

Przed drugą turą mobilizacja była jeszcze większa. Pomógł poseł Grzegorz Puda, który zjawił się w Ślemieniu i podniósł elektorat na duchu. Z kolei wójt razem z radnymi dwoili się i troili, żeby przekonać do głosowania każdego. Niemal się udało. Spośród 2941 uprawnionych w wyborach wzięło udział 2461 osób. W samym Koconiu nie zagłosowało zaledwie 40 mieszkańców. Frekwencja wyniosła 85,89 proc., najwięcej w województwie.

- Nie ma co ukrywać, że Żywiecczyzna jest konserwatywna i zdecydowanie wygrał tutaj Andrzej Duda - mówi wójt. Choć przyznaje, że nie wynik był ważny, ale frekwencja, dzięki której 15 października druhowie odebrali nowy wóz.

- Nie miał jeszcze okazji sprawdzić się w akcji pożarowej. Braliśmy natomiast udział w kilku akcjach związanych z wypadkami drogowymi na ul. Zakopiańskiej (DW 946 - przyp. red.), która ma bardzo specyficzny zakręt, gdzie często dochodzi do niebezpiecznych zdarzeń. Na pewno możemy teraz szybciej dotrzeć do poszkodowanych - ocenia Zenon Kijas.

Lepsi niż Bytom, Chorzów, Gliwice...

W Ślemieniu uznali, że nie warto się zatrzymywać i zaraz po tym, jak skończyło się fetowanie pierwszego sukcesu, postanowili zdobyć masz i biało-czerwoną flagę w akcji „Pod biało-czerwoną”. - Mamy maszty przy OSP, ale ona mają już po 25 lat. Chodziło o miejsce na rynku głównym, gdzie będzie można organizować uroczystości - wyjaśnia Jarosław Krzak.

Niby wystarczyłoby zaledwie sto głosów, ale wójt nie chciał zmarnować potencjału, jaki wypracowano przy „Bitwie o wozy”. Schemat był ten sam. Wydrukowano ulotki z instrukcją głosowania i pukano od drzwi do drzwi. W niektórych domach wolontariusze byli nawet trzykrotnie. Mówili o akcji, przypominali się, a ostatecznie pomagali w głosowaniu, bo nie dla wszystkich procedura była prosta, a przede wszystkim trzeba było mieć internet.

Powiew patriotyzmu okazał się tak silny, że w konkursie głosy oddało aż 2083 mieszkańców Ślemienia. Więcej niż w razem wziętych Bytomiu, Chorzowie, Gliwicach, Zabrzu, Katowicach i Sosnowcu.

- To był tutaj motyw drugoplanowy. Przede wszystkim chodziło o to, żeby zrobić coś dla ludzi, dać im możliwość działania. W wiele inicjatyw staram się zaangażować mieszkańców i zawsze mogę na nich liczyć - przekonuje wójt.

Malutka gmina na Żywiecczyźnie osiągnęła siódmy najlepszy wynik w Polsce. Na flagę i maszt wystarczy z dużym naddatkiem, ale jest jeszcze druga nagroda. Mateusz Morawiecki odwiedzi trzy miejsca, w których zagłosowało najwięcej mieszkańców. W Ślemieniu po cichu liczą, że jednak szczęście się do nich uśmiechnie i premier dojedzie także tutaj.

Bez Boga ani do proga

Bez wątpienia nie byłoby triumfu w „Bitwie o wozy” oraz konkursie „Pod biało-czerwoną”, gdyby nie najważniejsza instytucja w gminie, czyli kościół.

- Jesteśmy amboną nie tylko kościelną, ale też gminną - mówi z przymrużeniem oka ks. Tadeusz Augustynek. Wspomina, jak kiedyś przyszedł do niego weterynarz, który rozklejał we wsi plakaty, ale twierdził, że jeśli nie będzie ogłoszenia w kościele, to nikt nawet nie zwróci na nie uwagi. - Jeśli sprawa jest słuszna, to oczywiście zachęcamy. Dobre dzieła trzeba wspierać - uważa proboszcz, który w Ślemieniu pełni posługę od ponad 20 lat.

Każda uroczystość w gminie obowiązkowo rozpoczyna się mszą świętą. Wtedy jest pewność, że frekwencja dopisze. - To się sprawdza i nie zamierzamy tego zmieniać - dodaje wójt.

Ślemień to niewielka gmina na pograniczu woj. śląskiego i małopolskiego. Jak wygląda? Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Ślemień - cudowne miejsce. W wyborach wygrali wóz strażacki,...

Poza drużynami OSP mieszkańcy gromadzą się właśnie wokół kościoła. Tworzą wspólnoty, angażują się w życie parafii. - Kiedyś pomagali przy remontach. Teraz czasy się zmieniły, zatrudnia się firmy, które to robią, a taka wspólna praca też łączyła - wspomina ks. Augustynek.

- Podziwiam życzliwość tutejszych ludzi. Współcześnie w wielu miejscach kontakt z księdzem jest sporadyczny, czasem tylko podczas sakramentów świętych. Tutaj czuję się jak w rodzinie. Czasem mam z tego powodu wyrzuty sumienia i zastanawiam się, czym sobie zasłużyłem. Ślemień to takie miejsce, w którym ludzie wciąż są bardzo pobożni - ocenia proboszcz.

Cudowne Sanktuarium na Jasnej Górce

Jedni powiedzą, że Ślemień to miejsce, nad którym czuwa opatrzność. Drudzy, że to jeden wielki przekręt. A rozchodzi się o Sanktuarium na Jasnej Górce. Tak, takiej małej Jasnej Górze.

Legenda mówi, że w XIV wieku miejscowy góral po powrocie z pielgrzymki do Częstochowy sam postanowił uczynić cud w swojej okolicy. W tym celu zanurzył w strumieniu obrazek Matki Boskiej, twierdząc, że objawił mu się jej wizerunek. Tak zaczęli do Ślemienia zjeżdżać pielgrzymi, co oczywiście opłacało się zuchwałemu góralowi.

Po latach Madonna ze Ślemienia okazała się nie w smak góralom z Rychwałdu, którzy również założyli Sanktuarium Matki Bożej. W związku z tym najechali konkurencje, zburzyli kaplicę, a strumień zasypali. Dziś w miejscu, o którym mowa, możemy zobaczyć okazałą świątynie z grotą, w której wierni mogą modlić się przez cały dzień, a także zaplecze dla pielgrzymów.

- Sanktuarium na Jasnej Górce jest fenomenalne i prawdziwe, ponieważ kult w tym miejscu tworzą ludzie i nie trzeba ich do tego namawiać. Nie dokładamy tutaj cudowności, a ludzie sami przychodzą. Pielgrzymują z najróżniejszych stron Polski. Był taki rok, że z samej Rudy Śląskiej mieliśmy sześć pielgrzymek - opowiada ks. Tadeusz Augustynek.

Niepodważalną zaletą sanktuarium jest jego położenie. Wokół cisza, spokój i panorama Beskidów. Nic dziwnego, że w kolejce do ślubów w tym miejscu ustawiają się przyszłe małżeństwa z całej okolicy i nie tylko. Kalendarz jest zapchany.

- Czasami ludzie porównują to Lourdes we Francji. Widokowo piękne, a ponadto cudowne - kończy naszą rozmowę proboszcz, aby udać się na Jasną Górkę i otworzyć kościół pielgrzymom, którzy akurat przyjechali spod Wrocławia, aby uklęknąć przed Matką Bożą w Ślemieniu.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto