MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Śnieżna Gosia

Tomasz Wolff
Korbielów — ratownicy GOPR Bogdań Radoń i Zenon Piecuch przekazują Gosię rodzicom. lucjusz cykarski
Korbielów — ratownicy GOPR Bogdań Radoń i Zenon Piecuch przekazują Gosię rodzicom. lucjusz cykarski
Lekkomyślność nie zawsze kończy się tragicznie. Na szczęście. W nocy z poniedziałku na wtorek wiele miała go 12-letnia Małgosia z Gdańska. Zaginęła pod Pilskiem. Przeżyła. O 16.

Lekkomyślność nie zawsze kończy się tragicznie. Na szczęście. W nocy z poniedziałku na wtorek wiele miała go 12-letnia Małgosia z Gdańska. Zaginęła pod Pilskiem. Przeżyła.

O 16.30 w poniedziałek w księdze wypraw Grupy Beskidzkiej GOPR pojawia się nowy wpis. W rejonie Pilska ginie12-letnia dziewczynka (o sprawie informowaliśmy w środowym ∑). Kilka minut przed 17.00 w goprówce na Hali Miziowej pojawia się ojciec zaginionej.


Dzielny Grzegorz Siba

Akcja rozpoczyna się na dobre. Oprócz goprowców, uczestniczą w niej funkcjonariusze Straży Granicznej. Mają kamerę termowizyjną. W tym czasie w okolicy szczytu jest Grzegorz Siba, pracownik schroniska na Hali Miziowej, miłośnik gór. Towarzyszą mu dwie kobiety, żony ratowników z Zakopanego. Kiedy Siba dowiaduje się o dziewczynce, na własną rękę wyrusza na poszukiwania. Idzie po śladach młodej turystki z Gdańska.

— W śniegu znalazłem odciśniętą dłoń dziewczyny oraz napis „Gosia” — kwadrans po 20.00 Siba przekazuje z telefonu komórkowego wiadomość do centrali.

To dobra wiadomość. Zła jest taka, że dziewczynki ciągle nie ma. Tymczasem mija piąta godzina od jej zaginięcia. Na szczęście pogoda sprzyja ratownikom i ratowanej. Noc jest jasna. Na niebie gwiazdy i księżyc. Temperatura w okolicach kilku kresek poniżej zera.

— Jak na tę porę roku mogło być znacznie zimniej, do tego jeszcze śnieżyca — powiedział już po zakończeniu udanej akcji jeden z ratowników.


Nerwowe godziny

Kolejny telefon od Siby. Na zegarkach 21.08. Pracownik schroniska odnajduje po słowackiej stronie Gosię. Jest wystraszona, odwodniona i cała mokra. W czasie samotnego marszu pokonuje 7 kilometrów. Kilka razy wpada do strumyka.
— Schodzimy powoli na słowacką stronę. Gosia słabnie — alarmuje Siba.

Około 22.30 przy dziewczynce i Sibie są ratownicy.
Wieczorem o poszukiwaniach wie już cała Polska. Kilka minut po 23.00 razem z fotoreporterem jedziemy na Słowację. Tomasz Jano, zastępca naczelnika Grupy Beskidzkiej GOPR informuje, że zguba zostanie sprowadzona do Mutniańskiej Piły. To jakieś 30 kilometrów od polsko-słowackiej granicy w Glince. Na miejscu jesteśmy około 1.00.

— Nagła zmiana planów — mówi w środku nocy Jano i prosi o kolejny telefon za 30 minut.

Siedzimy w samochodzie. Peryferyjna droga w środku lasu. Co może czuć 12-letnia dziewczynka, która przez kilka godzin brodzi w głębokim śniegu, zdana sama na siebie? Strach myśleć.

— Dziewczynka nie zostanie sprowadzona na Słowację, ale wyjedzie po nią skuter i przetransportuje na Halę Miziową — przekazuje kolejny raz tej nocy Jano.


Szczęśliwy finał

Po 1.00, już we wtorek, w goprówce na Hali Miziowej nerwowe poruszenie. Ktoś przynosi ciepłe ubranie — wcześniej w czasie akcji Gosia dostaje od ratowników polar i kurtkę — jedzenie i picie. Sześć szklanek herbaty zguba niemal połyka w kilkanaście minut.

— Wysypaliśmy z niej chyba z dziesięć kilogramów śniegu — powiedział później Bogdan Radoń, goprowiec uczestniczący w akcji.

We wtorkowy ranek telewizyjna kamera oraz obiektyw są skierowane na stok w Korbielowie.

— Jadą — mówi operator kamery. W akii połączonej ze skuterem śnieżnym leży 12-letnia Gosia. Cała i zdrowa. Jedynie bardzo blada. Kolejna ofiara bezmyślności w Beskidach.

— Niektórzy mówią o Beskidach, że to „kapuściane góry”. Zapominają dodać, że tych górach także można stracić życie — uzupełnia Radoń.

Rodzice nie chcą rozmawiać z dziennikarzami. Żadnych zdjęć, filmowania, taniej sensacji. Pytanie tylko, kto to do tej sensacji się przyczynił? Gdyby ratownicy mogli komentować wyprawy, nie zostawiliby na matce suchej nitki.

Fakty mówią same za siebie. Dzień wcześniej w czasie marszu na Pilsko Gosia mówi, że dalej nie ma siły iść. Wtedy matka zamiast wrócić z nią do schroniska poleca, żeby dołączyła do brata i kolegi — rezygnują chwilę wcześniej i sama rusza dalej na szczyt. Później chłopcy chowają się dziewczynce. Gosia omal nie przypłaciła tego życiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie miasteczka ruchu drogowego w Radomsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto