Adam Mocek kupił od sąsiadów kilka działek. Okazało się jednak, że 30 arów z ponad hektara już wcześniej zostało sprzedane.
Mieszkaniec Korbielowa ma żal do notariusza i prokuratora. Twierdzi, że gdyby wiedział, iż działki mają nieuregulowaną sytuację prawną, nie zrealizowałby transakcji. Notariusz mówi, że działała w dobrej wierze.
Wcześniej bez problemu
Sprawa rozpoczęła się 16 września 2003 r., gdy Mocek kupił od sąsiadów kilka działek. — Kupowałem od nich już wcześniej. I z tymi działkami nie miałem żadnego problemu. Wydawało mi się, że są uczciwi — mówi Mocek.
Kolejne 30 arów było dla niego kuszącą propozycją. Poszli wspólnie do notariusza Małgorzaty Pruszczyńskiej. Tam podpisali akt notarialny. — Byłem przekonany, że jestem prawowitym właścicielem tych gruntów — mówi Adam Mocek.
Po pewnym czasie jednak z wydziału ksiąg wieczystych Sądu Rejonowego w Żywcu otrzymał informację, że działki te zostały sprzedane wcześniej i księga wieczysta jest zamknięta. — Co dziwniejsze, wcześniejszy akt notarialny sporządził nie kto inny, jak pani Pruszczyńska — mówi zdenerwowany Mocek.
Sami chcieli
Notariusz inaczej przedstawia sytuację. — Ja w każdym miesiącu spisuje blisko 200 aktów notarialnych. Nie pamiętam wszystkich, które podpisywałam. Wcześniej z rodziną Basików zawierałam kilka kontraktów. Nie jestem w stanie i nie mam obowiązku spamiętać wszystkich numerów działek, których transakcję potwierdzałam — wyjaśnia Pruszczyńska.
Umowa, na którą skarży się Mocek, została podpisana po wcześniejszej zapowiedzi. Właścicielka poinformowała notariusz, że zamierza sprzedać kilka działek i podała ich numery. — Byłam więc przygotowana. Ale gdy przyszli do mojego biura powiadomili mnie, że zamierzają sprzedać kilka kolejnych działek — mówi notariusz.
W takich specjalnych przypadkach, notariusz zawsze dzwoni do wydziału ksiąg wieczystych. — Panie z tego biura szukały księgi wieczystej do tych działek przez godzinę.
Telefonowałam przy obu stronach. Po godzinie oznajmiłam, że nie jestem w stanie odnaleźć księgi dotyczącej dodatkowych działek. Mimo tego obie strony zdecydowały się na spisanie umowy — mówi Pruszczyńska.
Prawo notarialne zakłada taką możliwość. Notariusz dodaje, że po kilku tygodniach, gdy dowiedziała się, że księga wieczysta dla tych działek jest zamknięta, jako pierwsza poinformowała o tym Mocka. — Zaproponowałam, by strony polubownie rozwiązały umowę. Do tej pory jednak nie otrzymałam takiej deklaracji — mówi Małgorzata Pruszczyńska.
Nie ma przestępstwa
Nie mogłem się z tym pogodzić. Skierowałem sprawę do prokuratury, bo nie można dopuścić do łamania prawa w biały dzień — skarży się Mocek. Prokuratura uznała, że w tym przypadku znamiona przestępstwa nie zostały wyczerpane. Mocek złożył skargę do prokuratury okręgowej w Bielsku-Białej. Sprawa wróciła do Żywca. — Tutaj po raz kolejny została odrzucona. Zwróciłem się więc po raz kolejny do prokuratury w Bielsku. A ta po raz kolejny skierowała sprawę do Żywca do tej samej prokurator — mówi Mocek.
— Proszę mi wierzyć, że dla prokuratora nie ma łatwiejszego rozwiązania, niż skierowanie sprawy do sądu. Widać zebrane dokumenty nie są na tyle wystarczające, by skierować sprawę na tę drogę. A czemu zajmuje się nią ta sama prokurator? Bo jednoznacznie mówią o tym przepisy — wyjaśnia Małgorzata Strzelec-Szymik z żywieckiej prokuratury.
Pomimo wielu prób nie udało nam się skontaktować ze sprzedawcami działek.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?