Co jest grane? - to pytanie zadają sobie kibice żywieckiej Koszarawy.
Wprawdzie zespół cały czas zajmuje fotel lidera II grupy IV ligi, ale w ostatnich dwóch spotkaniach nie zdobył ani jednego punktu. Kibice w Żywcu liczyli, że po porażce w ubiegłym tygodniu 0:1 z Polonią Marklowice, Koszarawa pokaże swoją wyższość nad silnym zespołem z Rybnika. Nic bardziej błędnego. Wprawdzie to gospodarze otworzyli wynik spotkania, w 6. minucie gola strzelił Krzysztof Bizacki, ale później bramki strzelali już tylko goście. Udało im się wyrównać już w 10. minucie. Na prowadzenie wyszli tuż po przerwie, a decydujące trafienie zadali w 90. min., kiedy Kamil Kostecki po raz drugi wykorzystał bezradność bramkarza i obrońców gospodarzy. Przez całą drugą połowę lider próbował odwrócić losy spotkania. Ataki gospodarzy przypominały jednak walenie głową w mur. Niektórzy piłkarze sprawiali wrażenie jakby kompletnie nie rozumieli się ze swoimi kolegami na boisku. W 67. minucie głową uderzał Salah Sibouih, a w 71. min. sił próbował Bizacki. Oba strzały minęły jednak światło bramki. W 82. minucie gospodarze przeprowadzili najładniejszą akcję w drugiej odsłonie. Mieczysław Sikora wrzucił piłkę w pole karne, Rafał Jarosz strzelił z kilkunastu metrów, a piłkę, która skozłowała musnął jeszcze głową Artur Cybulski. Przeniósł ją jednak nad poprzeczką. Trener Marcin Brosz ma o czym myśleć. W sobotę Koszarawę czeka kolejny ciężki mecz, tym razem wyjazd do Grunwaldu.
Wyjazd reprezentacji Polski z Hanoweru na mecz do Hamburga
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?