Wyrok na chuliganów

Trzech z czterech oskarżonych w procesie o rozbój i pobicia posiedzi w więzieniu. Zapłacą też po 1 tys. zł poszkodowanemu Pawłowi K. z Węgierskiej Górki. Słona kara za bezmyślne czyny po pijanemu spotkała młodych mężczyzn, którzy 3 grudnia 2003 roku pobili dotkliwie kilka przypadkowo napotkanych osób.

Paweł K. wracał z liceum do domu. Stał na przystanku autobusowym w Milówce. Napadli go trzej mężczyźni. Pobili tak, że trafił do szpitala ze złamanym nosem i wstrząśnieniem mózgu. Jak się okazało do pobić nieletnich i dorosłych osób doszło też w Nieledwi. Sprawcy, wtedy niespełna 18, 19-letni młodzieńcy, byli pod wpływem alkoholu. Wsiedli do golfa z kijami przypominającymi bejsbolowe i postanowili się zabawić. Jednego z mężczyzn wciągnęli do auta. Grożąc, że obetną mu ręce i nogi wyciągnęli od niego 90 złotych. Pozostałe ofiary spotykali na przystankach autobusowych, dworcu PKP, na ulicy. Bili, kopali, a dwóch nieletnich przegonili. Ci uciekając, doznali licznych obrażeń, jeden złamał rękę, drugi miał poszarpaną łydkę.

- Żałuję tylko, że proces ciągnął się tak długo. W takich sprawach orzekanie powinno odbywać się prawie natychmiastowo - przyznał ojciec jednego z poszkodowanych.

Sędzia Agata Mieszczak orzekając wczoraj bezwarunkowe wyroki pozbawienia wolności nie miała wątpliwości. - Atakowali, bili i doprowadzali do bezbronności przypadkowo napotkane osoby - uzasadniała sędzia.

Mężczyźni Sylwester T. i Rafał Sz. posiedzą w więzieniu trzy lata, Adam K. dwa lata. Zbigniewowi K., który był najmniej "aktywny" w bijatykach i wykazał skruchę, sąd zawiesił wykonanie kary na okres próby. Do kary więzienia skazanym wliczono okres aresztu, czyli 9 miesięcy odsiedziane przez trójkę chuliganów w bielskim areszcie. Wyrok jest nieprawomocny.