Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żywiecczyzna: Dziady śpiewają kolędy i składają życzenia. Góralom i turystom winszują po góralsku

Łukasz Gardas
Fot. Łukasz Gardas
Gdy przed waszym domem pojawiają się Diabeł z Turoniem, Żyd, Cygan oraz Śmierć, to wpuście ich do środka, a przez cały rok będzie towarzyszyło wam szczęście, miłość, a do tego będziecie żyli w dostatku.

Te stare ludowe wierzenia wcale nie są przesadzone, bo odwiedzający nas kolędnicy przynoszą ze sobą wiele radości i optymizmu, którego na co dzień nam brakuje.

Bardzo żywe tradycje kolędnicze zachowały się szczególnie w Beskidach, gdzie grupy obrzędowe od Świętego Szczepana, aż do Trzech Króli odwiedzają domy górali oraz wypoczywających tam turystów.
– We wszystkich grupach kolędniczych pojawiają się takie postacie jak Śmierć oraz Diabeł, które symbolizują zakończenie roku – wyjaśnia Barbara Rosiek, etnograf Muzeum Miejskiego w Żywcu.

Dodaje, że są to obrzędy przejścia, czyli tak zwane obrzędy graniczne.
– Kończy się jeden etap, a zaczyna kolejny. Nie chodzi jednak tylko o rok kalendarzowy, ale jest to również koniec roku słonecznego. W czasie przejścia pojawiają się symbole końca, czyli między innymi Śmierć – zaznacza Rosiek.

W różnych częściach Żywiecczyzny zwyczaje kolędnicze bardzo się od siebie różnią, podobnie jak stroje, które noszą dziady, bo w każdej grupie są inne postacie. Jeszcze inaczej wygląda to na Śląsku Cieszyńskim, gdzie najwięcej grup kolędniczych działa na terenie w Trójwsi Beskidzkiej.

Andrzej Maciejowski, szef Gminnego Ośrodka Kultury w Milówce na Żywiecczyźnie, który od wielu lat współpracuje grupami dziadów działającymi na tym terenie tłumaczy, że kiedyś kolędnikiem mógł zostać tylko kawaler.
– Jednak teraz, gdy brakuje chętnych do podtrzymywania tradycji, mogą to być także już młodzi, żonaci mężczyźni – podkreśla Maciejowski.

Chcąc zostać kolędnikiem nie trzeba spełniać żadnych specjalnych warunków. Wystarczy umieć śpiewać kolędy oraz pastorałki, trzeba nauczyć się także składać życzenia.
– Niektórzy świątecznego i noworocznego winszowania muszą bardzo długo się uczyć – przekonuje Maciejowski.

Gdy przyjmuje się w domu kolędników, dzieci częstuje się słodyczami, a dorosłych również alkoholem. Często daje się im też pieniądze, za które dokupują między innymi nowe elementy ubiorów i dekoracji.
– Nie liczy się to ile ktoś daje, ale najważniejsze jest, by ludzie chętnie zapraszali nas do siebie, bo nie chcielibyśmy, aby te piękne tradycje zaginęły – mówi Mariusz Bury z grupy obrzędowo-kolędniczej Bałamuty ze Zwardonia.

Na Żywiecczyźnie najbardziej aktywne i znane grupy kolędnicze działają m.in. w gminach Milówka, Węgierska Górka, Jeleśnia, a także w Zwardoniu, Soli-Kiczorze, Zarzeczu oraz Żywcu.

Jukace kolędują tylko do 1 stycznia
W Żywcu działa grupa noworoczna "Jukace", kolędująca tylko dwa dni.
Jukacem może być tylko kawaler. Na czele grupy stoi kasjer, który nosi charakterystyczny czerwony strój. Ma on do pomocy kilku poganiaczy.
– Można rozpoznać ich po lampasach naszywanych na spodniach – tłumaczy Tomasz Terteka, rzecznik żywieckiego Ratusza.
Następnymi w hierarchii dziadowskiej są: dziad mający czapkę jak poganiacz, ale z rogami, kominiarz, diabeł i baba. "Gonienie dziadów"
rozpoczęło się w sylwestrowy wieczór od zbiórki na placu przed dworcem kolejowym w Żywcu, skąd rozeszli się na różne zabawy sylwestrowe. Składali tam uczestnikom życzenia noworoczne i prosili wybrane panny do tańca. W Nowy Rok już o 5.00 rano w żywieckim kościele św. Floriana odprawiana została tzw. Msza Dziadowska, a o 11.30 wszyscy kolędnicy spotykali się na ul. Dworcowej, gdzie zakończyli kolędowanie trzaskaniem z bata.
Tradycja kolędników nazywanych Jukacami sięga jeszcze czasów potopu szwedzkiego i związana jest z żywiecką dzielnicą Zabłocie. Jukace posługują się archaicznym typem maski. Wykonana jest najczęściej z kawałka baraniego runa, z wyciętymi otworami na oczy i usta. Na głowę ubierają czapkę w formie stożka zakończoną pomponem, najczęściej wykonanym z bibuły, na której wypisany jest nadchodzący nowy rok. Innymi atrybutami Jukacy są dzwonki przypięte do pasa oraz bat wykonany z powroza zakończonego tzw. strzylockiem splecionym z lnianych nici. To właśnie ta końcówka daje efekt trzaskania z bata, przypominający huk wystrzału z broni palnej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto