- To niewątpliwie duża strata dla całej naszej gminy - mówi Piotr Tyrlik, wójt Węgierskiej Górki.
Jan Talik pochodził z wielodzietnej rodziny. W 1947 roku ożenił się z Zofią Bednarzówną, miał dwoje dzieci. W 1973 r. wybudowali dom piętrowy i budynki gospodarcze, gdzie powstało właśnie muzeum. Włączył się w życie wsi. Pracował w GS-ie, był przewodniczącym kółka rolniczego. Współpracował też z miejscowym bankiem spółdzielczym i kołem gospodyń. Grywał na weselach, organizował uroczystości wiejskie, pisał teksty i scenariusze.
Oprócz tego był założycielem zespołu góralskiego "Małe Cisy". W Ciścu prywatne muzeum zaczął tworzyć z potrzeby serca w latach 80. Zbierał wszystko, co było związane z Żywiecczyzną.
Muzeum Talika, które posiadało niepowtarzalny klimat, odwiedzały setki gości z całej Polski, ale nawet z USA, Niemiec, Holandii. Turyści kierowali się drewnianymi drogowskazami, na których napisane było "Witamy Wos Bardzo Piyknie Pocie haw, Pocie, Pocie!" Eksponaty i forma ich prezentowania były wyjątkowe.
Kustosz i aktor w jednej osobie ubierał góralski strój, by oprowadzać zwiedzających. Jan Talik nie tylko eksponował sprzęty rolnicze i gospodarstwa domowego, ludowe instrumenty oraz rzeźby, ale potrafił również o tym wszystkim ciekawie opowiadać, przygrywając na heligonce, a do tego często śpiewając.
- To był wesoły i spontaniczny człowiek - wspomina Tyrlik. Zapowiada, że zamierzają spotkać się z rodziną pana Jana i uzgodnić, czy dalej chcą prowadzić "Ocalenie" w Ciścu. Jeżeli nie, gmina jest zainteresowana przejęciem eksponatów i przeniesieniem obiektu w inne miejsce.
- To cenne muzeum i nie chcielibyśmy go stracić - przekonuje wójt.
Jan Talik pochowany został na cmentarzu w Milówce.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
