Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mijają 44 lata od jednej z największych tragedii w ruchu lądowym w historii Polski, która wydarzyła się na Żywiecczyźnie

Katarzyna Dębowska
Katarzyna Dębowska
archiwum KPP w Żywcu
15 listopada 1978 roku doszło do największej tragedii w ruchu lądowym w Polsce. Dwa autobusy jadące z górnikami do pracy w śląskich kopalniach, przebiły barierę na moście, spadając w wąwóz w Wilczym Jarze. Śmierć w Jeziorze Żywieckim poniosło 27 górników, kobieta i dwóch kierowców. Najmłodszy z górników miał zaledwie 18 a najstarszy 48 lat.

Tragedia w Wilczym Jarze

Synowie, bracia, ojcowie, mężowie. Nigdy nie wrócili już do domu. Nad ranem 15 listopada 1978 roku, dwa autobusy z górnikami jadącymi do pracy w kopalniach na Śląsku, uległy potwornemu wypadkowi.
Śmierć na miejscu poniosło 27 górników, wdowa po górniku, który dwa tygodnie wcześniej zginął w wypadku, oraz dwóch kierowców-Józef Adamek (ojciec znanego boksera Tomasza Adamka) i Bolesław Zoń. Najmłodsze ofiary miały po 18 lat, najstarsza 48. Przeżyło dziewięć osób.

Przyczyny wypadku

W oficjalnym komunikacie Polskiej Agencji Prasowej, w oświadczeniu, pod którym podpisał się prokurator prokuratury wojewódzkiej w Bielsku-Białej, czytamy: „[…] Przyczyną katastrof drogowych było niezachowanie przez kierowców prędkości bezpiecznej (poniżej 30 km/godz.) w chwili wjazdu na most i właściwej techniki jazdy, […] co miało miejsce w szczególnie niekorzystnych warunkach atmosferycznych. W nocy temperatura spadła do minus 6 st. Celsjusza. Świadkowie mówili, że na drogach w pobliżu zbiorników wodnych tworzyły się białe osady zamarzniętych kropel rosy”.

Pamiątkowa tablica upamiętniająca tragiczny wypadek

Tragedię w Wilczym Jarze upamiętnia tablica, postawiona tuż przy moście. Alfabetyczną listę zabitych otwierają i zamykają kierowcy: prowadzący pierwszy autobus Józef Adamek – ojciec znanego boksera Tomasza Adamka i drugi pojazd – Bolesław Zoń. Trzy najmłodsze ofiary miały po 18 lat, najstarsza 48.

FB: Antoni Szlagor

W tym szczególnym dniu minutą ciszy uczcijmy pamięć po zmarłych górnikach.

Co roku pod pomnikiem przypominającym te tragiczne chwile składaliśmy wiązanki kwiatów i zapalaliśmy znicze. Dzisiaj, kiedy na znajdującej się obok drodze wojewódzkiej trwa wielki remont, dojazd na miejsce jest ograniczony tylko do mieszkańców, a sam pomnik został zabezpieczony przed możliwymi zniszczeniami, nie będzie możliwości złożenia kwiatów. Mamy jednak w pamięci ten dzień i ofiary, które pochłonął ten straszny wypadek, więc dziś zamiast zapalenia znicza w naszych sercach obecna będzie modlitwa- napisał na swoim profilu FB burmistrz Antoni Szlagor

Władze samorządowe Żywca oraz górnicy co roku składają kwiaty pod tablicą upamiętniającą ten tragiczny wypadek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto