Naszym głównym celem nie jest odłączenie dzielnicy od miasta. To byłoby z naszej strony ostateczne już działanie. Mamy nadzieję, że nie będziemy musieli w tym kierunku iść. Uważamy, że rozmową i dialogiem można wiele rzeczy załatwić. Jako stowarzyszenie nie jesteśmy pod żadnym płaszczykiem urzędu miasta czy starostwa. Działamy społecznie. Nie utożsamia się z żadną partią polityczną i tym podobnymi organizacjami. Mówię to dlatego, aby nikomu nie przyszło na myśl, by na naszych plecach budować karierę polityczną. Spotkaliśmy się z państwem dlatego, aby poinformować, że takie stowarzyszenie powstało - zaczął niedzielne spotkanie Grzegorz Głazowski, jeden z inicjatorów powołania Społecznego Komitetu Dzielnicy Zabłocie. Na spotkaniu w klubie Papiernik pojawiło się około stu osób, część z nich wzięła udział w dyskusji, dzieląc się swoimi przemyśleniami. W rozmowie z Dziennikiem Zachodnim Grzegorz Głazowski wspólnie z Kazimierzem Michalcem opowiadają o nowej inicjatywie.
Jakie są panów wrażenia po tym spotkaniu?
GG: Na pewno jesteśmy miło zaskoczeni frekwencją. Liczyliśmy na nią, ale nie wierzyliśmy, że będzie aż takie duże zainteresowanie. Dostaliśmy „powera” do tego, aby działać dalej.
KM: Warto było je zorganizować, by ludzie mieli okazję wypowiedzieć się na tematy, które ich nurtują.
Co było impulsem do powołania stowarzyszenia?
GG: Przede wszystkim estetyka dzielnicy. Zaczęła razić.
KM: Mieszkam w Zabłociu już prawie 60 lat, więc pamiętam, jak wyglądało kiedyś, a jak jest dziś. Dlaczego tutaj jest tak, a po drugiej stronie inaczej? Na początek chcemy doprowadzić do tego, aby poprawiła się estetyka naszej dzielnicy.
Jakie planujecie pierwsze działania?
GG: Spiszemy nasze oczekiwania i chcemy zanieść je do pana burmistrza.
KM: Na początek chodzi o budowę chodnika wzdłuż ul. Stolarskiej od ul. Armii Krajowej w stronę cmentarza, uregulowanie młynówki, a także doprowadzenie do rozwiązania problemu ruder na ul. Futrzarskiej.
Pomoc miasta to jedno, ale bez zaangażowania samych mieszkańców niewiele uda się zrobić. Jak wyzwolić potrzebną energię?
KM: Jeżeli ludzie zobaczą, że coś się dzieje, to będzie ich coraz więcej. Mamy kilka adresów osób, które chcą nam pomóc. Liczymy na efekt kuli śnieżnej. GG: Chcemy też wyjść z własnymi inicjatywami, na przykład uporządkować teren, by pokazać, że my też coś potrafimy zrobić, a nie tylko żądamy. Wtedy zobaczymy, ilu ludzi przyjdzie. Chętnych do pomocy zachęcamy do kontaktu na adres: [email protected].
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?