Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W lasach Żywiecczyzny ginie coraz więcej dzikich zwierząt. Nowe przepisy jeszcze pogorszyły sytuację

ŁUG
fot. materiały koła łowieckiego
Myśliwi z kół łowieckich działających na terenie powiatu żywieckiego apelują do miejscowych górali, by pilnowali swoich psów, gdyż grupy czworonogów sieją duży postrach w lasach. Zmiana przepisów tylko pogorszyła sytuację.

Myśliwi dokarmiają, a psy mordują sarny!

- Przez durne przepisy, ale też bezmyślność ludzi gospodarka łowiecka przestaje mieć sens - komentuje Antoni Gruszka, łowczy koła łowieckiego Wierchy w Milówce.

Wielu myśliwych z Żywiecczyzny skarży się, że wałęsające się psy, które ich zdaniem mają właścicieli, atakują leśne zwierzęta, a te często giną. W czworonogach wyzwala się agresja i zabijają głównie sarny, ale nie tylko.
- Jest ustawa mówiąca, że pies może być maksymalnie 12 godzin na uwięzi, a później musi zażywać wolności - twierdzi Gruszka.

Dodaje, że wtedy ludzie wypuszczają psy, a te w grupach napadają na dzikie, bezbronne zwierzęta podchodzące blisko domostw w poszukiwaniu pożywienia i wody.

Myśliwi zrzeszeni w Polskim Związku Łowieckim również są zdania, że przepisy, które zaczęły obowiązywać od początku tego roku doprowadziły do tego, że ginie coraz więcej dzikich zwierząt.
- Taką sytuację zafundował nam niestety parlament, który znowelizował ustawę o ochronie zwierząt - tłumaczy Michał Jordan, łowczy okręgu bielskiego Polskiego Związku Łowieckiego. Potwierdzają to także przedstawiciele kół łowieckich.

- Zgodnie z wcześniejszymi przepisami była możliwość odstrzału psa atakującego sarny lub inne dzikie zwierzęta. Teraz niestety nie można tego zrobić, tylko trzeba zastosować inne środki - wyjaśnia Antoni Gruszka z milowieckiego koła Wierchy.

Tylko na terenie działania tego koła (cała gmina Milówka i częściowo gminy Rajcza oraz Węgierska Górka, łącznie około 7 tysięcy hektarów) tej zimy psy doprowadziły już do śmierci ponad 20 leśnych zwierząt. - To nie jest wina psów, tylko ich właścicieli. Naturalne jest bowiem, że gdy zbierze się grupa psów i wyczują dzikie zwierzę, wtedy rodzi się w nich duża agresja i atakują. Właśnie rolą właścicieli jest zapobieganie takim zdarzeniom - podkreśla Gruszka.

Zdaniem myśliwych powinno się karać osoby, których psy wałęsają się po lasach i atakują zwierzynę.
- Skoro nie można przemówić ludziom do rozsądku, to może trzeba dotrzeć do nich przez kary finansowe - stwierdza Grzegorz Gryglak z koła Łowieckiego Głuszec w Rajczy, na którego terenie (około 12 tysięcy hektarów) psy uśmierciły tej zimy już grubo ponad 20 saren i innych zwierząt.

Myśliwi starają się apelować do mieszkańców wsi Żywiecczyzny, aby mieli na oku swoje czworonogi, ale ich prośby często trafiają w próżnię. - Poprosiliśmy nawet proboszcza, aby księża odczytali taki apel po mszach w kościele i kaplicach. Jedni ludzie wzięli to sobie do serca, a inni dalej nic sobie z tego nie robią - opowiada

Jerzy Worek, gospodarz łowiska koła łowieckiego Cyranka, które działa również na terenie gminy Ujsoły (w Złatnej oraz Glince na około 4,1 tysiąca hektara). Tylko w Złatnej zginęło już 17 saren.

Myśliwi podkreślają, że przez ataki psów gospodarka łowiecka coraz mniej się opłaca.
- Przez całą zimę wydajemy od 10 do 12 tysięcy złotych na dokarmianie zwierząt w lasach, a psy niweczą naszą pracę - podsumowuje Gryglak.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zywiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto